Jesienne zmagania w Lidze Narodów Polacy kończą fatalnym wynikiem i niezłym, ofensywnym stylem gry, który nie pociesza.
Pojedynek zaczął się, jeszcze zanim sędzia Christian Dingert zagwizdał po raz pierwszy. Szkocja po zwycięstwie nad Chorwacją przybyła do Warszawy na fali wygranej. Polska reprezentacja wróciła z Porto z falą krytyki. Żeby myśleć o utrzymaniu się w Dywizji A, ci pierwsi musieli wygrać. Biało-czerwonym do urzeczywistnienia tej samej myśli wystarczył remis. W tej przedmeczowej grze dziennikarz „Scottish Sun” określił Roberta Lewandowskiego „talizmanem polskiej kadry”. Bez niego, jak przewidywał, Szkotom na boisku będzie łatwiej. – Jesteśmy zwarci i gotowi, by ze Szkocją pokazać swoją jakość i wygrać – twierdził z kolei Piotr Zieliński, którego czekał mecz numer 99 z orzełkiem na piersi.
Pokolenie L
Zaledwie trzy minuty po pierwszym gwizdku Christiana Dingerta sprawdzała się szkocka wersja wydarzeń. John McGinn płaskim strzałem z kilkunastu metrów pokonał Łukasza Skorupskiego, który w pierwszej połowie był jednym z najsłabszych ogniw polskiej drużyny. Aktywna, ambitna gra z przodu – tego nie można było odmówić Polakom. Dwoiliśmy się, troiliśmy się, a czasem próbowaliśmy ogrywać kilku Szkotów w pojedynkę. Kamiński, Świderski, Buksa… Każdy z nich miał świetną okazję do zdobycia wyrównującego gola. Gorzej było w obronie. Nieporadność i niepewność naszych defensorów momentami porażała, a Szkoci z łatwością stwarzali sobie kolejne okazje na podwyższenie wyniku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Sacha Dziennikarz, sekretarz redakcji internetowej „Gościa Niedzielnego”. Jest absolwentem socjologii na Uniwersytecie Śląskim oraz dziennikarskich studiów podyplomowych w Wyższej Szkole Europejskiej w Krakowie. Były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. W „Gościu” od 2006 roku. Wieloletni redaktor „Małego Gościa Niedzielnego”.