Watykański sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin powiedział w czwartek, że życzy Donaldowi Trumpowi "dużo mądrości". Wyraził nadzieję, że przezwycięży on polaryzację, do jakiej doszło w Stanach Zjednoczonych. - Stolica Apostolska zawsze prowadzi dialog z każdym, tym bardziej z kimś wybranym przez naród o długiej tradycji demokratycznej - zauważył ks. Antonio Spadaro z watykańskiej Dykasterii ds. Kultury, współpracownik papieża Franciszka.
"Składamy życzenia Donaldowi Trumpowi i życzymy mu dużo mądrości, bo to jest, według Biblii, główna cnota rządzących" - powiedział cytowany przez Ansę kardynał Parolin.
Zaznaczył, że Trump powinien dążyć do bycia prezydentem całego kraju. "Uważam, że powinien przezwyciężyć polaryzację, do której doszło i która była teraz bardzo wyraźnie odczuwalna. Pragniemy też, by naprawdę pojawił się element odprężenia i zaprowadzania pokoju w aktualnych konfliktach, które wykrwawiają świat" - dodał.
"(Trump) powiedział, że zakończy wojny. Miejmy nadzieję (że tak się stanie - PAP), choć oczywiście on również nie ma magicznej różdżki" – dodał kardynał.
Oficjalnych życzeń od papieża dla Donalda Trumpa należy oczekiwać w depeszy, która zapewne zostanie wystosowana w dniu jego zaprzysiężenia.
Relacje Watykanu z USA w czasach pierwszej prezydentury Trumpa były dość trudne. Papież otwarcie krytykował jego wypowiedzi z kampanii wyborczej na temat migracji mówiąc, że "nie jest chrześcijaninem ten, kto chce budować mury". We wrześniu tego roku, odnosząc się do zapowiedzi Trumpa, że chce deportować miliony imigrantów, Franciszek stwierdził, że to postawa "przeciwko życiu". Tak samo określił proaborcyjne poglądy Kamali Harris.
Ksiądz Spadaro, cytowany przez Ansę. zwrócił uwagę na to, że "relacje między światem polityki i religią w Stanach Zjednoczonych są bardzo złożone".
Przywołał przemówienie prezydenta Trumpa z 2018 roku, gdy zestawił Boga, wojsko i amerykański sen.
"Połączenie tych elementów jest problematyczne, ale z drugiej strony sprawia, że konieczny, a nie tylko oczekiwany jest dialog w kluczowych kwestiach dla życia kraju" - dodał włoski jezuita.
Przypomniał również, że papież w przesłaniu wystosowanym do Trumpa z okazji jego zaprzysiężenia w 2017 roku napisał o "rodzinie ludzkiej, nękanej przez głębokie kryzysy humanitarne, które wymagają dalekowzrocznych i zjednoczonych odpowiedzi".
"Dzisiaj jesteśmy w jeszcze gorszej sytuacji. Wtedy papież odwołał się do konieczności podejmowania decyzji, kierowanych bogactwem duchowych i etycznych wartości. Prezydentowi, którego mottem są słowa Make America Great Again Franciszek w przesłaniu po jego poprzednim wyborze wskazywał, że miarą +wzniosłej postawy Ameryki powinna być troska o ubogich, zepchniętych na margines i potrzebujących, którzy podobnie jak Łazarz stoją u naszych drzwi+" - zaznaczył ksiądz Antonio Spadaro.
Dodał następnie: "To odnosi się do tak wielu zapomnianych w Ameryce, którzy czują, że tam nie należą, nie są uznani i chronieni. I odnosi się to też do migrantów, którzy utworzyli tkankę społeczeństwa amerykańskiego".
Ksiądz Spadaro, były redaktor naczelny jezuickiego pisma "La Civilta Cattolica", a obecnie podsekretarz w Dykasterii ds. Kultury oświadczył: "Jeśli chodzi o wojnę, to stawką jest nasza przyszłość. Zobaczymy, czy przeważy logika wojny, a zatem zwycięstwa czy też pokoju".
"Z umęczonej Ukrainy i umęczonej Palestyny wznoszone jest wołanie, którego +wzniosła Ameryka+ musi wysłuchać z pragmatyzmem i dalekowzrocznością" - ocenił jezuita. Wyraził opinię, że to będzie bardzo ważny aspekt nowej prezydentury, bo - jak zauważył - "świat jest popękany i nie widać przyszłości".
Mówiąc o priorytecie dialogu zapewnił: "Stolica Apostolska nie podzieliła świata na dobrych i złych zamykając drzwi przed tymi złymi i otwierając je przed pierwszymi, by zawierać polityczne sojusze".
"Musimy mieć nadzieję - powiedział włoski jezuita - że także w tych wyborach wygra demokracja, która doprowadzi do tego, że przeciwnik polityczny będzie uważany za takiego, a nie za wroga. To zatruwa bowiem nie tylko spory polityczne, ale całe społeczeństwo".
"Społeczeństwo buduje się nie dzięki zwycięstwu w pewnego rodzaju wojnie domowej, ale tylko wtedy, gdy konfrontacja polityczna między większością i opozycją naprawdę służy dobru wspólnemu. W przypadku Stanów Zjednoczonych z racji ich roli w świecie to znaczenie i odpowiedzialność moralna są bardzo istotne" - podsumował ks. Spadaro.