Prawdziwą przyczyną kryzysu ekonomicznego nie była ani chciwość systemu bankowego, ani korupcja rządów, ale spadek liczby ludności, który dotknął kraje rozwinięte już w latach siedemdziesiątych – powiedział prezes Instytutu Dzieł Religijnych (IOR) prof. Ettore Gotti Tedeschi. W wywiadzie dla pisma "Vatican Insider" odniósł się on do spraw gospodarczych i etycznych, związanych ze wzrostem liczby ludności świata, która zbliża się do rekordowej liczby 7 miliardów.
Według włoskiego etyka biznesu demografia jest sprawą kluczową dla wzrostu gospodarczego i równowagi geopolitycznej. „Za 20 lat prawie połowa ludności świata będzie pochodzić z Azji, a kolejne 20 proc. będzie pod jej dominacją. Nowy porządek światowy ukształtują wskaźniki urodzin i gęstości zaludnienia. Przy tym od lat 80. w świecie wysoko rozwiniętym utrzymuje się stała liczba mieszkańców. Te 2 mld ludzi konsumują coraz więcej, a produkują coraz mniej. Tamtejszy produkt krajowy brutto (PKB) wzrasta, ale wspierany długiem publicznym, a przeznacza się go na konsumpcję" - powiedział profesor.
Jego zdaniem nie doszłoby na Zachodzie do tak głębokiego kryzysu, gdyby myślano mniej egoistycznie o krajach ubogich. Dałoby to więcej bogactwa, wyrównałoby cykle gospodarcze, doprowadziłoby do większej integracji międzynarodowej, co załagodziłoby kryzys. W opinii prezesa IOR nie istnieje też problem głodu na świecie, i to nawet w Afryce Saharyjskiej. By go wyeliminować, wystarczy większa sprawiedliwość społeczna i miłość braterska, ponieważ produktów żywnościowych nie brakuje.
Warto dodać, że światowy biznes ignoruje dwa kontynenty: Afrykę i Amerykę Łacińską. „Tam nie odczuwa się dobroczynnych wpływów globalizacji – powiedział rozmówca pisma. – Świat biznesu ignoruje 2 mld ubogich, czego przyczyną jest często arbitralny interes ekonomiczny. Kraje te jednak wywołują na Zachodzie strach związany z wysoką liczbą urodzin. Ich potencjał wykorzystuje natomiast nowy kapitał azjatycki, który je kolonizuje i okupuje ekonomicznie".