Woda powaliła mur otaczający klasztor franciszkanów w Kłodzku na długości kilkudziesięciu metrów, a następnie wyłamała drzwi do kościoła od strony rzeki. – Łatwiej było patrzeć jak ta woda się wdziera, niż na to, co po sobie zostawiła – mówi o. Sławomir Klim OFM.
Kłodzko jest jedną z tych miejscowości, która stosunkowo często jest nawiedzana przez podtopienia i powodzie. Charakter przepływającej przez miasto Nysy Kłodzkiej sprawia, że obfite opady deszczu w górnej części rzeki przekładają się bardzo szybko na podniesienie się poziomu wody w samym Kłodzku. Tak było i tym razem.
Niszczycielska siła
W niedzielę (15 września) sieć internetową obiegło zdjęcie zalanego na wysokość ok. 2,5 m wnętrza kościoła pw. NMP Różańcowej. O. Sławomir Klim OFM podkreśla, że kłodzcy franciszkanie byli gotowi na powódź na tyle, na ile się dało. – Gdy pojawiły się ostrzeżenia wraz z parafianami przenieśliśmy na wyższe kondygnacje wszystko, co mogliśmy. Na parterze klasztoru działa kancelaria parafialna i zakrystia i mieszkają zakonnicy. Wynieśliśmy wszystko, co było użytkowe, ale wiele rzeczy musieliśmy zostawić, zwłaszcza meble – zaznacza. Zakonnicy wyprowadzili też do wyżej położonych części miasta wszystkie pojazdy. – Układaliśmy również z pomocą strażaków worki z piaskiem, ale na Nysę Kłodzką to w zasadzie na nic. Tu przychodzi bardzo szybki nurt, a szybka woda wszystkie zabezpieczenia roznosi – zaznacza.
Żywioł uderzył z ogromną siłą. Woda powaliła mur otaczający klasztor na długości kilkudziesięciu metrów, a następnie wyłamała drzwi do kościoła od strony rzeki. – Łatwiej było patrzeć jak ta woda się wdziera, niż na to, co po sobie zostawiła. Gdy rzeka wróciła do swojego koryta, na posadzce świątyni zostały ogromne zwały mułu, a ściany są mokre do wysokości 2,5 metra. Bardzo źle to wygląda. Natomiast na podłodze klasztoru pozostało jeszcze ok. 5 cm wody, którą trzeba będzie wypompować – dodaje.
Pływające figury
W momencie rozmowy z „Gościem” o. Sławomir nie wie jeszcze jaki jest bilans strat. – Czekamy na gumiaki, bo inaczej się do kościoła wejść nie da – zaznacza. Wierzy, że jego wyposażenie po wysuszeniu będzie nadawało się do użytku, ale zanim to nastąpi trzeba skompletować to, co zostało zniszczone. – Niestety sprzątania będzie bardzo dużo. Powywracane zostały ołtarze, a w wyrwanych drzwiach widziałem jak pływała jedna z figur. Nie wiem czy ostatecznie wypłynęła z kościoła czy nie. Bierzemy jednak pod uwagę możliwość, że pewnych rzeczy z wyposażenia w świątyni nie znajdziemy – mówi. Jakie są więc najważniejsze, doraźne potrzeby? - Potrzebujemy wszystkiego, co niezbędne do uprzątnięcia wszystkich pomieszczeń. Dopiero jak uporamy się ze sprzątaniem, będziemy mogli określić pełny zakres strat i nasze potrzeby – wyjaśnia o. S. Klim.
GALERIA: Powódź w kościele franciszkanów Kłodzku
Doprowadzenie wszystkiego do stanu sprzed powodzi na pewno potrwa sporo czasu. Franciszkanie jednak już myślą o tym co zrobić, by po wspólnym doświadczeniu dramatu, odbudować relacje i dać nadzieję mieszkańcom miasta. – Na razie jeszcze z nikim nie rozmawiałem, bo jeszcze nie wyszedłem na ulice Kłodzka. Widać na nich pojedyncze osoby, ale nie wiem czy to mieszkańcy sąsiednich budynków, czy gapie, którzy przyszli, by na własne oczy zobaczyć skalę zniszczenia. Na pewno jednak będziemy sobie pomagać wzajemnie – przekonuje o. Sławomir. To swoista odpowiedź na hejt, który wylał się pod postem z prośbą o pomoc jaki zamieściła franciszkańska prowincja św. Jadwigi. Wielu komentujących zarzuciło zakonnikom myślenie tylko o sobie, a nie o innych poszkodowanych. Tymczasem symbioza między społecznością miasta, a zakonnikami jest ugruntowana wielowiekowym współistnieniem.
Pełna wersja artykułu ukaże się w najbliższym wydaniu „Gościa Niedzielnego” (GN 38). Numer dostępny w wydaniu papierowym i w subskrypcji cyfrowej od czwartku.
Czytaj: RAPORT powodziowy
Karol Białkowski Dziennikarz, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Z wykształcenia teolog o specjalności Katolicka Nauka Społeczna, absolwent Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Wieloletni prezenter i redaktor wrocławskiego Katolickiego Radia Rodzina, korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej, a od 2011 roku dziennikarz „Gościa”. Przez prawie 10 lat kierował wrocławską redakcją GN.