To nie są sanktuaria z pierwszych stron gazet. Często zaszyte są w szuwarach, krzakach malin czy w górskich dolinkach. A jednak to miejsca kultowe. Dosłownie.
Olchowiec (Beskid Niski)
Marcin Jakimowicz
Łemki i święty Mikołaj
Olchowiec (Beskid Niski)
Święty Mikołaju, opowiedz, jak tam było, jakie pieśni śpiewano – nucę pod nosem, maszerując do Olchowca. Ukryta na końcu świata (czytaj: w Beskidzie Niskim tuż przy słowackiej granicy) cerkiewka pachnie miodem, starym drewnem i woskiem świec. To jedno z najbardziej dziewiczych miejsc, jakie poznałem.
Olchowiec to śliczna, ukryta w górach, wioska położona nad potokiem Wilszyna, na zachód od Przełęczy Dukielskiej. Województwo podkarpackie, powiat krośnieński, gmina Dukla, liczba ludności – 60.
Od 1990 roku odbywają się w wiosce kermesze łemkowskie. Te niezwykle spotkania Łemków z Polski i z zagranicy z okazji odpustu na św. Mikołaja wznowiono z inicjatywy Towarzystwa Karpackiego z Warszawy i miejscowej rady parafialnej. Gdy trafiłem tu na kermesz, uśpiona wioska tętniła życiem. Feeria barw, wschodnie modlitwy, a ze sceny łemkowski hymn „Kermesz, kermesz Boh tja stworył/ Dawno ja sia na tja strojił”.
Grała tu już „Łemkowyna”, „Orkiestra pw. św. Mikołaja”, Julia Doszna, „Drewo” z Kijowa i kilkakrotnie „Kapela Drewutnia”. Zabawę poprzedza co roku uroczyste nabożeństwo – Służba Boża. Z greckokatolickiej Cerkwi Przeniesienia Relikwii św. Mikołaja (stanowiącej zarazem rzymskokatolicki kościół filialny) płyną dostojnie słowa wschodnich hymnów.
Marcin Jakimowicz
Studzieniczna (Suwalszczyzna)
East news/REPORTER/Michał Kość
Wszystko płynie
Studzieniczna (Suwalszczyzna)
Cisza, spokój. Po lewej Jezioro Studzieniczne. Po prawej Jezioro Studzieniczne. Przed nami ukryta w trzcinach kapliczka z cudownym obrazem. W wakacyjne niedzielne wieczory nie duszę się w zapełnionych kościołach Augustowa. Na Mszę ruszam do Studzienicznej. Na małą wysepkę, do której mieszkańcy Suwalszczyzny usypali wąską groblę. Do jednego z najpiękniejszych polskich sanktuariów.
Słowa kapłana przerywane są krzykiem perkozów, trzepotem łabędzich skrzydeł i miarowym uderzeniem fal.
To rzut beretem od Augustowa (z drogi na Sejny trzeba po 7 kilometrach skręcić w prawo). Do sanktuarium można też przypłynąć. Statki wypływające z augustowskiego portu dopływają prosto do kapliczki.Największe wrażenie robi wieczorne nabożeństwo ku czci Matki Boskiej, odprawiane na łodziach przy blasku pochodni (nie tylko ładnie wyglądają, ale i skutecznie odstraszają komary!). Na małej wysepce pustelnik Wincenty Murawski, emerytowany wojskowy, zbudował w 1770 r. niewielką kapliczkę, tuż przy studni z cudowną wodą.Wyjednał u papieża Piusa VI w 1782 r. aż cztery odpusty. Odtąd ludzie byli przekonani o niezwykłości tego miejsca.
Nazwa sanktuarium pochodzi od studni, która, według legendy, zawiera cudowną wodę uzdrawiającą choroby oczu. Niedaleko ślicznego drewnianego kościółka pod wezwaniem Matki Boskiej Szkaplerznej znajdziemy baaardzo długi drewniany pomost wijący się w gąszczu trzcin.
Pamiętne słowa wypowiedział tu 12 lat temu Jan Paweł II: „Byłem tu wiele razy, ale jako papież po raz pierwszy i chyba ostatni”. Dziś z pomnika spogląda z nostalgią na zieloną wysepkę. Ech, wsiadłoby się na kajak i chwyciło w dłonie wiosła!
Marcin Jakimowicz
Marcin Jakimowicz, Wojciech Wencel, Przemysław Kucharczak GN 26/11