Jeśli potwierdzą się informacje „Newsweeka”, że raport komisji Jerzego Millera badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej zostanie opublikowany dopiero po wyborach z powodu rozgrywek politycznych, będziemy mieli do czynienia z niebywałym skandalem.
01.07.2011 11:20 GOSC.PL
Opublikowanie raportu przed wyborami jest nie na rękę rządowi Donalda Tuska. Ujawnienie kulis tragedii skierowałoby uwagę opinii publicznej na problem odpowiedzialności obecnego rządu i jego ministrów za przygotowania prezydenckiej lotu do smoleńska. A wizja dymisji ministrów odpowiedzialnych za zaniedbania na kilka tygodni przed wyborami to czarny scenariusz dla PO. Jednak autor informacji w „Newsweeku”, red. Andrzej Stankiewicz, który jest znany z wiarygodności, stawia jeszcze inną hipotezę na temat opóźnienia. Według publicysty to nie premier wstrzymuje publikację raportu, lecz minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller. Dlaczego? Otóż Stankiewicz twierdzi, że premier jest tak bardzo niezadowolony z jego pracy, m.in. z powodu opóźnień we wdrażaniu projektów informatycznych, że najchętniej by go zwolnił. Nie robi tego, bo czeka na zakończenie prac komisji badającej katastrofę, a te specjalnie pod byle pretekstami ma przedłużać min. Miller, aby dotrwać na swym stanowisku do wyborów, po czym opublikować raport na przełomie października i listopada.
Jeśli choć jeden z tych powodów jest prawdziwy, byłby to niebywały skandal, który mógłby bardzo zaszkodzić rządowi i Platformie. Bo oto okazałby się, że śledztwo dotyczące jednej z największych tragedii w historii Polski, na wyniki którego czekają miliony Polaków, jest przez rządzących w sposób drastyczny wykorzystywane do bieżących rozgrywek polityczno-personalnych. Mam jednak nadzieję, że te informacje nie zostaną potwierdzone, bo jeśli weźmiemy pod uwagę rozmiar smoleńskiej tragedii, trudno byłoby sobie wyobrazić większy cynizm. Jeśli jednak się potwierdzą, straty polityczne dla Platformy będą nieporównanie większe niż dymisja kilku ministrów, bo nawet w polityce są granice przyzwoitości, których przekraczać nie można.
Bogumił Łoziński