Umieram. Codziennie. Ze strachu... Boję się, że nie dam rady być ojcem, mężem, mężczyzną... Boję się, że nie będę wystarczająco dobry, łagodny, nieskory do gniewu, cierpliwy, pokorny, mężny, czuły, zaradny, wierny...
Staję każdego dnia z maską spokoju na twarzy naprzeciw trudom i wyzwaniom. A w środku drżę. W każdej minucie moje ciało wyje z bólu istnienia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozważa Iwo Scelina nauczyciel, mąż i ojciec trzech synów