Skoro Polacy nie potrafią korzystać z wolności, może trzeba ją ograniczyć
27.06.2011 12:44 GOSC.PL
Minął kolejny tragiczny w skutkach długi weekend. Zginęło 71 osób, 650 zostało rannych. Gdyby wszyscy ci ludzie ucierpieli w jednej katastrofie, pewnie w Polsce ogłoszono by żałobę narodową, podniosłoby się larum i wszczęte zostało śledztwo. Tymczasem weekend się kończy, a 71 osób zostaje dopisanych do policyjnych tragicznych statystyk. Życie toczy się dalej.
Przykre jest po pierwsze to, że zginęli ludzie, cierpią bliscy tych, którzy odeszli lub zostali ranni. Żal, że kolejna okazja do wspólnego świętowania zmienia się w żałobę.
Uderza mnie brak konsekwencji Polaków. Nie raz już księża i biskupi zwracali uwagę, że Boże prawa obowiązują także na drodze. „Nie zabijaj” jest aktualne również wtedy, kiedy siada się za kółko. Breloczek ze świętym Krzysztofem niewiele pomoże, kiedy gna się po wąskich polskich dróżkach na złamanie karku. Chrześcijanin ma być chrześcijaninem także wtedy, gdy prowadzi auto.
W uroczystość Bożego Ciała słuchałem słów księdza, który pytał: jak jutro będziesz świadczył o swoim chrześcijaństwie? Jak jutro pokażesz, że jesteś uczniem Chrystusa? Łatwo jest wyjść w procesji, w grupie i mówić: jestem chrześcijaninem. Trudniej o tym zaświadczyć w codziennym życiu. Jak być chrześcijaninem za kierownicą? Statystyki pokazują, że niełatwo.
Jeśli brakuje nam odpowiedzialności, jeśli nie potrafimy zachowywać się po chrześcijańsku i rozumnie korzystać z dobra, którym są nowoczesne, szybkie samochody, może trzeba sięgnąć po bardziej radykalne środki. Przecież tu chodzi o życie, którego musimy odważnie bronić w każdej sytuacji. Jeśli długie weekendy w Polsce każdorazowo wiążą się ze śmiercią tak wielu ludzi (a na to wskazują policyjne statystyki), to może należałoby je po prostu zlikwidować? Osobiście jestem za!
Skoro Polacy nie potrafią korzystać z wolności, może trzeba ją ograniczyć. I będziemy mieli totalitaryzm, o którym ostatnio, z innej okazji, zrobiło się tak głośno.
Jan Drzymała