Gdyby za przerywanie ciąży nie groziły prawne konsekwencje, jej zakaz byłby martwym prawem.
12.07.2024 17:47 GOSC.PL
W Sejmie odbyło się dziś głosowanie nad projektem złożonym przez klub parlamentarny Lewicy o dekryminalizacji i depenalizacji aborcji. Obecnie art. 152 k.k. mówi, że „kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech”. Przewiduje też taką samą karę za pomoc kobiecie ciężarnej w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub za nakłanianie jej do aborcji. Według głosowanego dziś projektu, osoba, która pomogłaby kobiecie w dokonaniu aborcji do 12. tygodnia ciąży, nie ponosiłaby za to żadnej odpowiedzialności karnej, również w przypadku ewentualnej śmierci kobiety. Co więcej, lekarz dokonujący aborcji nawet do 9. miesiąca ciąży, w przypadku ciężkich wad dziecka, nie popełniałby przestępstwa.
Ku zaskoczeniu samych parlamentarzystów projekt udało się odrzucić. Za jego przyjęciem głosowało 215 posłów, przeciw było 218 posłów, wstrzymało się dwóch. Duży wpływ na ostateczny wynik mieli także posłowie, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu.
Wynik dzisiejszego głosowania to ważny krok w utrzymaniu prawnej ochrony życia w Polsce. Bo skutkiem wprowadzenia projektu byłoby de facto dopuszczenie tylnymi drzwiami aborcji na życzenie. Bo co z tego, że w Polsce obowiązywałby oficjalny zakaz przerywania ciąży, jeśli za jego złamanie nie groziłyby żadne konsekwencje? Co powstrzymałoby lekarzy i pielęgniarki przed przeprowadzaniem aborcji w prywatnych gabinetach? Co stałoby na przeszkodzie, żeby wprowadzać do obrotu środki wczesnoporonne, jeśli nie byłoby to obwarowane żadnym ograniczeniem?
Politycy z lewej strony sceny politycznej mają świadomość, że wprowadzenie aborcji na życzenie, którą obiecywali w swoich kampaniach wyborczych, nie będzie w Polsce proste, także ze względu na zapisy konstytucyjne. Dążą więc do tego, aby wprowadzać zmiany w prawie, które nie są tak radykalne, ale ich celem jest rozszerzenie możliwości przerywania ciąży. Jedną z takich furtek jest poszerzenie przesłanki, która dopuszcza aborcję w przypadku zagrożenia zdrowia i życia kobiety o kwestie zdrowia psychicznego. Tymczasem, jak podkreśla dr Aleksandra Sztuka w rozmowie, którą przeprowadziłam z nią do najnowszego numeru „Gościa Niedzielnego” (LINK), jest to manipulacja. „Jest w tym jakaś forma zastraszania kobiet, bo wiele z nich myśli, że jeśli zajdą w ciążę, to nie będą mogły przyjmować leków, wrócą objawy i ogromne cierpienie… więc lepiej w ogóle w tę ciążę nie zachodzić. Tymczasem w każdej chorobie psychicznej da się tak dobrać leki psychiatryczne, żeby pomóc matce, nie szkodząc jednocześnie dziecku. Leki są przebadane, istnieją całe katalogi substancji dopuszczonych do użytku w ciąży albo podczas karmienia piersią. Więc mówienie, że kobieta w ciąży czy karmiąca nie może leczyć się psychiatrycznie, jest błędem lekarskim” – mówi psychiatra.
Depenalizacja i dekryminalizacja przerywania ciąży miała być kolejnym ruchem, który po cichu zwiększałby dostęp do aborcji. Na szczęście trzy poselskie głosy (a pośrednio także brak udziału w głosowaniu i wstrzymanie się od głosu) uniemożliwiły uchylenie kolejnej furtki. To dobry znak, dający nadzieję, że i inne projekty proaborcyjne czeka podobny los. Nie czas jednak na otwieranie szampana – dzisiejsze głosowanie nie zmienia faktu, że poparcie dla przynajmniej częściowej legalizacji aborcji ciągle w naszym kraju jest spore, cały czas istnieje także silne podziemie aborcyjne. Samo blokowanie zmian legislacyjnych, liberalizujących kwestie dostępu do przerywania ciąży, choć bez wątpienia bardzo ważne, nie zmieni radykalnie poglądów społecznych. Według wszystkich sondaży najwięcej zwolenników dopuszczalności aborcji znajduje się wśród najmłodszych wyborców. Konieczne są zmiany prawne – czy to w przepisach podatkowych, czy w organizacji opieki nad dziećmi, szczególnie tymi z niepełnosprawnością – które będą chronić życie nie tylko w fazie prenatalnej, ale również po narodzeniu. Tylko wówczas możemy liczyć na to, że przepisy, chroniące życie poczęte, uda się utrzymać też w kolejnych kadencjach Sejmu.
Agnieszka Huf Dziennikarka, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Z wykształcenia pedagog i psycholog, przez kilka lat pracowała w placówkach medycznych i oświatowych dla dzieci. Absolwentka Akademii Dziennikarstwa na PWTW w Warszawie. Autorka książki „Zawsze myśl o niebie: historia Hanika – ks. Jana Machy (1914-1942)”.