Ezechiel to prorok czasów wygnania Izraela do Babilonii. Należał do pierwszej grupy wygnańców, znaczniejszych mieszkańców kraju, których uprowadzono wraz z królem Jojakinem w 597 r. przed Chr.
Ezechiel to prorok czasów wygnania Izraela do Babilonii. Należał do pierwszej grupy wygnańców, znaczniejszych mieszkańców kraju, których uprowadzono wraz z królem Jojakinem w 597 r. przed Chr. Był kapłanem. Swoją działalność rozpoczął „w ziemi Chaldejczyków (czyli Babilończyków) nad rzeką Kebar” pięć lat później. Istniała jeszcze wtedy jerozolimska świątynia. Babilończycy zburzyli ją dopiero w roku 586, po buncie Sedecjasza. Żywa więc była jeszcze nadzieja, że los może się odwrócić. Dopiero zburzenie świątyni przekreśliło te nadzieje i zmusiło do postawienia najpoważniejszych pytań o to, czy Bóg na zawsze nie odrzucił swojego ludu. Ale teraz najgorsze jeszcze nie nadeszło, a naród, zdaje się, nie rozumie, dlaczego Bóg pozwolił na niewolę. I w zaślepieniu, lekceważąc swojego Pana, a zdając się raczej na różnorakie działania polityczne, trwa w buncie przeciwko Niemu.
Zaskakująco brzmi charakterystyka Izraelitów. O ile nazwanie ich buntownikami, dziećmi buntowników czy stwierdzenie, że są ludźmi o zatwardziałych sercach, nie brzmi w naszych uszach nadzwyczajnie, o tyle stwierdzenie, że są „ludźmi o bezczelnych twarzach” trochę dziwi. Faktycznie jednak lekceważenie, bunt, także bunt przeciwko Bogu, człowiek nieraz ma wypisane na twarzy. I nie musi nic mówić czy robić, by było wiadomo, że tak jest. Wystarczy hardo uniesiona głowa, wydęte policzki… Bóg wie, jaki jest Izrael. Wie, że misja proroka będzie trudna i nie przyniesie wielu owoców. Ale chce, by wygnańcy mieli świadomość, że mają wśród siebie proroka. Takiego, który wiernie słucha tego, co mówi Bóg.
Dwa i pół tysiąca lat później też żyjemy w czasach lekceważącego buntu przeciw Bogu. Nie brak wśród nas ludzi o „bezczelnych twarzach”, nie tylko mających Boga za nic, ale i promujących wszystko, co sprzeczne jest z Jego prawem. Co będzie dalej, nie wiemy. Naszym jednak zadaniem jest być jak Ezechiel: „stać na nogach”, słuchać Boga. I być dla świata świadkami, że On jest.
Andrzej Macura W I czytaniu