„Jeśli w Syrii dojdzie do chaosu, tamtejsi chrześcijanie pierwsi padną jego ofiarą” - powiedział Radiu Watykańskiemu rezydujący w Damaszku patriarcha melchicki.
Gregorios III Laham uważa, że na Zachodzie brak właściwego rozeznania sytuacji w tym kraju, a 80 proc. z tego, co podają o niej europejskie media, jest fałszywe. Zdaniem zwierzchnika katolików obrządku melchickiego częstsze są w Syrii zamachy na policję, niż ataki wojska na ludność cywilną. Zbrojne demonstracje organizują obcy, a nie Syryjczycy. Wywieranie nacisków z zewnątrz celem zmuszenia prezydenta Assada do ustąpienia mogłoby spowodować muzułmańskie ataki na chrześcijan, którzy dotychczas cieszyli się w Syrii znaczną wolnością. Znaleźliby się oni w sytuacji podobnej jak w Iraku – stwierdził patriarcha Gregorios w telefonicznym wywiadzie dla sekcji niemieckiej naszej rozgłośni.
Również syrokatolicki metropolita Damaszku uważa, że jakiekolwiek zmiany w Syrii, jeśli pójdą w kierunku nietolerancji, dyskryminacji i konfliktu, mogą uderzyć w chrześcijańską mniejszość. Stanowi ona obecnie ok. 5 proc. 21-milionowej ludności kraju. Abp Gregorios Elias Tabe powiedział włoskiej agencji katolickiej SIR, że jego kraj potrzebuje ewolucyjnych reform w stronę demokracji, by nie wpaść w ręce fundamentalistów. Podobne obawy wyraził chaldejski biskup Aleppo w Syrii, Antoine Audo SJ. Hierarchia uważa, że fanatycy pod hasłami wolności i demokracji dążą do destabilizacji oraz islamizacji kraju.
O zachowanie w Syrii dotychczasowego pluralizmu oraz harmonii międzyreligijnej i międzykulturowej troszczy się także ks. Paolo Dall’Oglio SJ., Ten Włoch zaangażowany tam od 30 lat w dialogu chrześcijańsko-muzułmański obawia się anarchii i przelewu krwi. Jego zdaniem potrzebna jest mediacja dyplomatyczna, a nie interwencja wojskowa. „Tutaj chrześcijanie chcieliby pośredniczyć między różnymi grupami. Obecnie jednak bardzo się boją, by nie znaleźć się w sytuacji podobnej jak w Iraku, co zmuszałoby ich do ucieczki” – powiedział Radiu Watykańskiemu włoski jezuita pracujący w Syrii.