CIA planuje użycie uzbrojonych samolotów bezzałogowych (dronów) w Jemenie do likwidowania działających tam terrorystów Al-Kaidy - podał we wtorek "Wall Street Journal", a za nim "Washington Post".
Już od grudnia 2009 r. aparaty takie - znajdujące się jednak w gestii sił zbrojnych USA, a nie CIA - atakują pozycje Al-Kaidy w Jemenie. Ukrywa się tam wielu najgroźniejszych terrorystów, jak urodzony w USA duchowny islamski Anwar al-Awlaki.
Włączenie CIA do tych operacji oznacza eskalację działań antyterrorystycznych w Jemenie, gdzie działa obecnie tylko 10 bezzałogowych samolotów Predator, co okazało się liczbą niewystarczającą. Samoloty CIA mają atakować bazy terrorystów we współpracy z Połączonym Dowództwem Sił Specjalnych USA.
W myśl amerykańskich przepisów CIA mogłaby prowadzić operacje lotnicze w Jemenie nawet bez zgody tamtejszego rządu - podczas gdy zgoda taka jest niezbędna do użycia wojskowych Predatorów.
Waszyngton obawia się, że w związku z protestami antyrządowymi i zbrojną rewoltą w tym kraju Jemen może przestać być wiarygodnym partnerem USA w walce z terroryzmem.
Dodatkowym powodem planowanego włączenia do walki samolotów CIA jest to, że są one uzbrojone w mniejsze rakiety niż samoloty wojskowe. Rząd amerykański ma w związku z tym nadzieję, że prowadzone z ich użyciem ataki będą powodowały mniej ofiar wśród ludności cywilnej.