Azzurra Carnelos zmarła 13 kwietnia z powodu raka piersi. Kiedy choroba nawróciła w agresywnej formie, była w ciąży. Postanowiła odstawić terapię, by nie zaszkodzić dziecku. Antonio ma dziś 8 miesięcy, jego mama odeszła.
Po raz pierwszy zdiagnozowano u niej raka w 2019 roku. Wtedy wygrała z nim walkę. „Ale zło powróciło w formie bardziej agresywnej” – opisuje Francesco Dal Mas w „Avvenire”, największym włoskim dzienniku katolickim. Kiedy dowiedziała się o nawrocie choroby, była w ciąży. Bała się, że chemioterapia nie pozwoli jej zostać matką. Odrzuciła kurację. Syn Azzurry urodził się w 32. tygodniu ciąży. W miejscowości Oderzo w prowincji Treviso mieszkańcy mówili o niej „mamma coraggio” (mama odwaga).
Przebywała w Mediolanie, kiedy pewnej nocy przyśniła jej się babcia Nori, która umarła na raka piersi. Zadzwoniła do matki i umówiła się do lekarza, który niestety wykrył guzek w piersi. „Czuła się tak, jakby babcia ją przestrzegała, że ma natychmiast podjąć leczenie, żeby później móc zostać matką” – opowiadają jej krewni. Skończyła studia z wyróżnieniem i poślubiła Francesca, którego poznała na uniwersytecie jeszcze w 2015 roku. Wesele odbyło się w 2022 r., kiedy rak Azzurry wydawał się pokonany. „Bądź spokojna, mamo, wszystko będzie dobrze” – mówiła jeszcze w miniony piątek 12 kwietnia do matki, kiedy usypiała powoli oszołomiona narkotykami.
Pogrzeb Azzurry w katedrze św. Jana Chrzciciela w Oderzo odbędzie się jutro o 15.00. Rodzina poprosiła, by ewentualne ofiary przeznaczyć na oddział neonatologii szpitala w Treviso.
Poruszony bp Corrado Pizziolo diecezji Vittorio Veneto powiedział po śmierci Azzurry: „To jest prawdziwa karta Ewangelii. Ona oddała życie za innych, za swojego syna. Gromadzimy się na modlitwie za nią, dziękując za ten wielki dar: lekcję życia, która wciąż świadczy o wielkiej zdolności do miłości, ożywiającej tak wiele naszych rodzin”. Wyraził współczucie rodzinie i podziękował jej członkom za towarzyszenie Azzurrze „w tym dramatycznym doświadczeniu”. „To prawda – nie ma większej miłości niż oddanie życia” – podkreślił.
Azzurra studiowała w Instytucie Brandolini w Oderzo, prowadzonym przez ojców józefitów. Także jego dyrektor ks. Massimo Rocchi jest mocno poruszony historią kobiety. W niedzielę na Mszy pojawili się krewni Azzurry – mama, bracia, przyjaciele, a przede wszystkim Francesco z malutkim Antoniem. „Nie znaliśmy się osobiście, ale na koniec Eucharystii podziękowałem im za wielkie świadectwo wiary. A w homilii mówiłem właśnie o świadectwie Jezusa Zmartwychwstałego. Lubię myśleć o niej jako o Azzurrze, tej ze zdjęcia, uśmiechniętej i zwycięskiej, tam między górami, które kochamy, ze szczytem Civetta za plecami, który podziwiamy z naszego ośrodka Caviola. Gdy będziemy spoglądać na niego tego lata, będziemy o niej pamiętać” – mówił ks. Massimo. „Matka, rodząc dziecko, zawsze oddaje życie, a jeszcze bardziej, gdy zagraża to jej zdrowiu. Azzurra nie zawahała się ani chwili” – dodał.
baja /Avvenire