Większość członków Rady Bezpieczeństwa wezwała w niedzielę na nadzwyczajnym posiedzeniu strony konfliktu na Bliskim Wschodzie do powściągliwości, tak aby uniknąć dalszej eskalacji w regionie. Debata odbyła się w następstwie irańskiego ataku na Izrael.
Sekretarz generalny ONZ António Guterres ocenił w swoim wystąpieniu, że mieszkańcy Bliskiego Wschodu stoją w obliczu niebezpieczeństwa wyniszczającego konfliktu na pełną skalę. Wezwał do "maksymalnej powściągliwości" w regionie.
"Konieczne jest unikanie wszelkich działań, które mogłyby doprowadzić do poważnych konfrontacji militarnych na wielu frontach" - podkreślił Guterres.
Sobotni atak Iranu potępił stanowczo zastępca stałego przedstawiciela USA przy ONZ ambasador Robert Wood. Zwrócił uwagę, że stworzyło to zagrożenie nie tylko dla ludności Izraela, ale także dla innych państw członkowskich ONZ w tym regionie, w tym Jordanii i Iraku.
"Obowiązkiem Rady Bezpieczeństwa jest nie pozwolić, aby działania Iranu pozostały bez odpowiedzi. W nadchodzących dniach Stany Zjednoczone, w porozumieniu z innymi państwami członkowskimi, zbadają dodatkowe środki umożliwiające pociągnięcie Iranu do odpowiedzialności tu, w Organizacji Narodów Zjednoczonych" - powiedział Wood.
Ambasador Izraela przy ONZ Gilad Erdan oskarżył Teheran o naruszenie prawa międzynarodowego. Pokazał nagranie wideo, które, według jego słów, przedstawia przechwytywanie przez Izrael irańskich dronów nad kompleksem meczetu Al-Aksa w Jerozolimie, jednym z najświętszych miejsc islamu. Zaznaczył, że Teheran zaatakował jego kraj rakietami balistycznymi i pociskami manewrującymi przenoszących duże ilości materiałów wybuchowych.
Erdan wezwał Radę Bezpieczeństwa do potępienia Iranu, ponownego nałożenia sankcji i uznania irańskiej Gwardii Rewolucyjnej za organizację terrorystyczną. "Drzemka nie wchodzi już w grę. Jedyną opcją jest potępienie Iranu i wykorzystanie wszelkich niezbędnych środków, aby zapłacił wysoką cenę za swoje straszliwe zbrodnie" - postulował ambasador Izraela.
Stały przedstawiciel Iranu przy ONZ Saeed Iravani twierdził, że operacja "wymierzona była w cele militarne i proporcjonalna do ataku Izraela z 1 kwietnia na irańską placówkę dyplomatyczną w Syrii".
"Operacja Iranu polegała w całości na korzystaniu z nieodłącznego prawa Iranu do samoobrony, określonego w artykule 51 Karty Narodów Zjednoczonych i uznanego przez prawo międzynarodowe" - twierdził Iravani. Mówił, że przeprowadzono ją ostrożnie,tak aby "zminimalizować potencjał eskalacji i zapobiec stratom wśród ludności cywilnej".