Ten niezwykły fragment Listu do Hebrajczyków powróci do nas jeszcze w Wielki Piątek.
1. Ten niezwykły fragment Listu do Hebrajczyków powróci do nas jeszcze w Wielki Piątek. Kontekstem jest główna teza listu, a mianowicie to, że Jezus jest prawdziwym Arcykapłanem, który na krzyżu złożył przebłagalną ofiarę z siebie za nasze grzechy. Umierając, modlił się, sprawował najdoskonalszą, ponadczasową Liturgię Miłości. W ten sposób skończyły się wszystkie ofiary Starego Prawa. Odtąd zostaje już tylko czysta miłość Jezusa, który wraz ze swoją męką i śmiercią przybija do krzyża nasze grzechy i dokonuje naszego odkupienia. Każda Eucharystia uobecnia tę miłość.
2. „Chrystus z głośnym wołaniem i płaczem, za swych dni doczesnych, zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci”. Wyczuwamy tutaj coś z tajemnicy Ogrójca, w którym Jezus gorąco prosił Ojca o oddalenie kielicha męki i zarazem o wypełnienie się woli Ojca. Czy jednak chodzi tu tylko o modlitwę w Getsemani? Dlaczego nie przyjmuje On wyroku śmierci ze spokojem, jak sprawiedliwy Sokrates? Po co to głośne wołanie i płacz? Benedykt XVI tłumaczy: „Jezus nie umarł tylko swoją śmiercią. Przyszedł On po to, aby uniżyć się aż po naszą boleść, aż po mrok naszej próżności, aż po nasze łzy, aż po nasz krzyk i naszą bezradność. On umarł naszą śmiercią. On skupił całą naszą boleść i przeniósł ją przez próg czasu aż po moment wieczności Bożej, przyjął na siebie całą naszą nędzę aż po ostatnią głębię. Nie chciał umrzeć bezboleśnie, lecz chciał zanurzyć cierpienie tego świata we współczuciu miłości i w ten sposób zanieść je przed oblicze Boga”. W wołaniu Jezusa do Boga, w Jego płaczu jest obecny mój lęk przed cierpieniem, bólem, samotnością i śmiercią; w Jego łzach są moje łzy. W Jego krwawym pocie mój pot.
3. „Został wysłuchany dzięki swej uległości”. Jak pojąć to zdanie? Przecież nie zostało Jezusowi nic oszczędzone. Wydaje się, że nie został wysłuchany. Bibliści tłumaczą, że spełniła się wola Boga, a o to przecież prosił Pan. I ostatecznie „został wysłuchany” przez zmartwychwstanie. Te tłumaczenia mają sens, ale zdaniem Benedykta XVI pełne znaczenie tej wypowiedzi leży głębiej. Jeśli wołanie Jezusa było w jakimś sensie i naszym wołaniem, to „nie chciał być wysłuchany dla samego siebie, chciał być wysłuchany dla nas”. Chrystus nie prosił o ratunek dla siebie, ale o ratunek dla nas. I w tym sensie został wysłuchany. Bo to nie my zostaliśmy ukrzyżowani, ale Jezus. „On został wysłuchany. Bycie wysłuchanym polega na tym, że wraz z zakończeniem cierpienia miłość nie została zniweczona. Polega ono na tym, że krzyż, miejsce okrucieństwa, został przemieniony w miejsce współczującej miłości, w miejsce łaski. Polega ono na tym, że teraz On wstawia się przed obliczem Boga jako ofiara miłości – za nas. Przez wąską szparę krzyża możemy oglądać blask odwiecznego ognia, miłość, która się ofiaruje i w ten sposób daje życie. Krzyż stał się tronem łaski. Patrzenie na Niego ma stać się przybliżaniem do Niego”. W wołaniu Jezusa usłyszmy swój krzyk trwogi, złóżmy nasze lęki na ołtarzu krzyża.
ks. Tomasz Jaklewicz