Burzliwie przedstawia się polityczna sytuacja Chorwacji tuż przed wizytą Benedykta XVI. Wiele się zmieniło od czasu, gdy ten kraj między Adriatykiem a Dunajem odwiedzał przed ośmioma laty Jan Paweł II.
Obecny papież złoży swą wizytę apostolską w dniach 4-5 czerwca, a jej hasłem są słowa: „Razem w Chrystusie”.
Kiedy Jan Paweł II przebywał w Chorwacji w czerwcu 2003, ówczesny rząd premiera socjaldemokraty Ivicy Račana (2000-2003) z powodzeniem wyprowadził kraj z izolacji politycznej, w której znajdował się on w czasie rządów Franjo Tuđmana i tym samym otworzył drogę do starań o członkostwo w Unii Europejskiej.
Również gospodarcza sytuacja Chorwacji była wówczas lepsza. Po wojnie z Serbią w latach 1991-95 kraj otworzył się na Zachód, co przyniosło dopływ kapitału i doprowadziło do boomu gospodarczego. Produkt krajowy brutto w porównaniu z poprzednimi latami wzrósł o ok. 5 proc. Wtedy też położono fundamenty pod liczne projekty, które później w wyniku spekulacji finansowych popadły w ruinę. Niektóre z banków zagranicznych, jak austriacki Kärntner Hypobank-Gruppe, jeszcze dzisiaj odczuwają tego skutki. Nałożył się na to światowy kryzys finansowy w 2008 r.
Następcą Račana został chrześcijański demokrata Ivo Sanader z Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ), który stał na czele rządu do 2009 r. Ustąpił, gdy rozpoczęto śledztwo, oskarżając go o korupcję. Jego następcą została partyjna koleżanka Jadranka Kosor.
W wyniku dochodzenia urzędu antykorupcyjnego Sanaderowi postawiono zarzuty nadużycia władzy i utworzenie organizacji przestępczej oraz to, że w wyniku podejrzanych transakcji naraził budżet państwa na straty w wysokości 6 mln euro. Część brudnych pieniędzy trafiła na tajne konto HDZ.
Gdy 9 grudnia 2010 byłemu szefowi rządu uchylono immunitet parlamentarny, natychmiast opuścił on Chorwację, ale już nazajutrz zatrzymano go w Austrii i przewieziono do aresztu śledczego w Salzburgu, gdzie teraz oczekuje na ekstradycję. Nadal nie wiadomo natomiast, jacy politycy i biznesmeni, również z zagranicy, pomagali mu w przestępczym procederze.
Przed papieską wizytą nie tylko ta sprawa nie schodzi z czołówek chorwackich mediów. Co najmniej równie ważnym tematem jest także niedawny wyrok, wydany przez Międzynarodowy Trybunał ds. Zbrodni Wojennych w b. Jugosławii (w Hadze) na trzech generałów chorwackich. Wielu Chorwatów uważa go za niesprawiedliwy. Proces dotyczył czystek etnicznych dokonywanych na Serbach pod koniec wojny w sierpniu 1995 r. w czasie operacji „Burza”. Chorwacja odzyskała wówczas Krajinę - część swego obszaru, który od 1991 pozostawał pod zarządem serbskim.
15 kwietnia br. sąd uznał głównego oskarżonego - gen. Ante Gotovinę, uważanego przez wielu jego rodaków za bohatera narodowego, za winnego zbrodni przeciwko ludzkości i wojennych i skazał go na 24 lata więzienia. Drugi generał - Mladen Markač, którego też oskarżono o zbrodnie wojenne, otrzymał karę 18 lat więzienia. Sędziowie Trybunału uniewinnili natomiast trzeciego z oskarżonych – byłego chorwackiego generała Ivana Čermaka. Cała sprawa była dla większości Chorwatów, a zwłaszcza dla tzw. branitelji, czyli weteranów wojny z początku lat dziewięćdziesiątych, wielkim upokorzeniem, przebieg rozprawy w Hadze śledzono na wielkich ekranach w Zagrzebiu, a gdy ogłoszono wyroki, w kraju odbyły się liczne i masowe marsze protestacyjne.
Ponadto wiele miejsca media poświęcają końcowej fazie rozmów w sprawie przystąpienia Chorwacji do UE i związanemu z tym referendum, które odbędzie się prawdopodobnie jesienią br. przed albo po wyborach parlamentarnych. Wiele pisze się także o protestach niezadowolonej z polityki obecnych władz młodzieży, która niedawno spontanicznie wzywała na facebooku do antyrządowych demonstracji.
Według premier Kosor rozmowy akcesyjne z UE powinny zostać zamknięte 23 czerwca br. Jeśli zakończą się sukcesem, to po półtorarocznym okresie ratyfikacyjnym Chorwacja zostanie członkiem Unii w 2013 r.
Ostatnie sondaże wskazują, że rządząca obecnie koalicja: HDZ, Chorwacka Partia Chłopska (HSS) i Chorwacka Partia Socjaliberalna (HSLS) nie mogą liczyć na zwycięstwo w wyborach. Mimo wysiłków rządu kraj nie może wydobyć się trwającej już dwa lata recesji. Data wyborów parlamentarnych nie została jeszcze wyznaczona, ale najprawdopodobniej odbędą się one jesienią.
Mimo że obecna premier zrobiła bardzo dużo w walce z korupcją i mimo aresztowania Sanadera, większość wyborców nadal postrzega HDZ przez pryzmat wielkich skandali korupcyjnych. Do braku popularności koalicji, a także innych partii politycznych przyczynił się dodatkowo wspomniany wyrok haskiego trybunału na chorwackich generałów. Wielu mieszkańców kraju uważa, że ich rząd niewiele zrobił, aby ratować tych ludzi.
Wszystko to sprawia, że - według najnowszych badań - za wstąpieniem do UE opowiada się niecałe 30 proc. społeczeństwa. Nastroje mogą się wprawdzie poprawić pod koniec czerwca, gdy zakończą się rozmowy w tej sprawie, rząd musi jednak jeszcze bardzo dużo zrobić, jeśli chce, aby referendum dało pomyślny wynik.
Nakłada się na to fakt, że tylko nieliczne kraje, wśród nich Niemcy i Austria, należą do pewnych zwolenników obecności Chorwacji w Unii. Na przykład dla Francji współpraca Zagrzebia z Międzynarodowym Trybunałem ds. Zbrodni Wojennych w b. Jugosławii była jednym z podstawowych kryteriów, które mogą rozstrzygnąć o przyjęciu tego kraju do Unii.
Głównymi oskarżycielami w sprawie generałów w 2008 byli: Carla Del Ponte z Szwajcarii i Serge Brammertz z Belgii. Ta pierwsza wielokrotnie irytowała Chorwatów, zwłaszcza gdy zarzucała Kościołowi katolickiemu, że udzielał schronienia oskarżonym o zbrodnie wojenne.
Wyrok Trybunału spotkał się z ostrą krytyką chorwackiego episkopatu. Z powodu współpracy premier Kosor z Hagą skrajni nacjonaliści są całkowicie przeciwni wstąpieniu kraju do Unii. Jednocześnie kierownictwo chorwackiego Kościoła katolickiego zapewnia o swym poparciu dla pani premier i jej wysiłków na rzecz integracji z Unią.
W odpowiedzi na wzrost antyunijnych nastrojów w społeczeństwie szef chorwackiej dyplomacji Gordan Jandroković dwa miesiące temu wziął udział w konferencji przed papieską pielgrzymką. Podkreślił wtedy, że Benedykt XVI przybywa w ważnym dla kraju momencie, mianowicie w ostatniej fazie rozmów w sprawie przyjęcia Chorwacji do Unii Europejskiej. Przypomniał, że Stolica Apostolska wspiera ten proces i wskazał na ścisłe związki między obu państwami. Przypomniał, że Watykan jako jeden z pierwszych uznał w styczniu 1992 r. niepodległość Chorwacji. „Zbliżająca się wizyta będzie służyła dalszemu pogłębieniu tych stosunków” – podkreślił Jandroković.
W przemówieniu do nowego ambasadora Chorwacji przy Stolicy Apostolskiej - Filipa Vučaka na początku kwietnia - papież wyraził zadowolenie z bliskiego już pełnego włączenia Chorwacji do Unii Europejskiej. „Powinno ono dokonywać się w pełnym poszanowaniu chorwackiej specyfiki, życia religijnego i kultury tego kraju” – podkreślił. Jednocześnie przestrzegł przed pokusą wyrzeczenia się swej tożsamości, zaznaczając, że Chorwacja nie tylko przyjmie system gospodarczy i prawny, który ma swe korzyści i ograniczenia, ale sama może wnieść do Unii własny wkład.
„Nie wolno się obawiać zdecydowanego żądania poszanowania swojej historii oraz własnej tożsamości religijnej i kulturowej. Strapione głosy kontestują z zadziwiającą regularnością rzeczywistość religijnych korzeni Europy. Modne stało się zaprzeczanie pamięci i historycznych oczywistości. Mówić, że Europa nie ma korzeni chrześcijańskich, byłoby równoznaczne ze stwierdzeniem, że człowiek może żyć bez tlenu i jedzenia” – powiedział Ojciec Święty.
Według chorwackiego teologa-moralisty prof. Josipa Grbaca papieska wizyta powinna dać krajowi nowe impulsy etyczne i religijne. Jego zdaniem Benedykt XVI spotka kraj, znajdujący się w głębokim gospodarczym i moralnym kryzysie. W rozmowie z austriacką agencją katolicką „Kathpress” teolog wyraził nadzieję, że papież wskaże Chorwatom drogi wyjścia z kryzysu. Grbac przypomniał trzy pielgrzymki Jana Pawła II do tego kraju (1994, 1998, 2003) i wskazał na bardzo pozytywne ich wyniki.
„Zadaniem Kościoła w Chorwacji jest teraz aktywne przeciwdziałanie panującej w kraju depresyjnej atmosferze i dawanie ludziom większej dozy optymizmu” – podkreślił teolog. Jego zdaniem w sprawach społeczno-politycznych nie powinno się tylko krytykować i wytykać błędy. „Kościół musi wskazywać konkretne pozytywne drogi wyjścia z kryzysu” – podkreślił.