Wskazuje na to ujawniony przez „The Independent” list premiera Libii Al-Bagdadi Ali al-Mahmudi. Weług dokumentu, którego autentyczność nie została oficjalnie potwierdzona, libijski premier proponuje NATO zawieszenie broni nadzorowane przez ONZ i Unię Afrykańską, amnestię dla powstańców, rozmowy z opozycją i nową konstytucję.
Dość zaskakująco brzmią dalsze passusy tego listu: „Przyszła Libia będzie radykalnie innym krajem, niż ten, który istniał jeszcze trzy miesiące temu". By do tego doszło, trzeba jednak przerwać walki, uzgodnić zręby nowej konstytucji i "stworzyć system rządzenia, który odzwierciedla zarówno naszą społeczną rzeczywistość jak i dostosowuje się do nowoczesnych wymogów" - pisze al-Mahmudi i dodaje: „To, co stało się w Libii jest częścią bardziej rozległej serii wydarzeń w świecie arabskim. Rozumiemy to. Jesteśmy gotowi i wiemy, czego się od nas oczekuje".
Według eksperta ds. Bliskiego Wschodu Stanisława Gulińskiego, list opublikowany przez „The Independent” może być autentyczny, bo już wcześniej podobne sygnały płynęły od wpływowego syna Muammara Kadafiego, Seifa Al-Islama. Wprawdzie premier to – w libijskich warunkach – polityczny średniak, ale jest on obecnie najwyższym rangą przedstawicielem państwa libijskiego, niepowiązanym klanowoz Kadafim. Sprawia to, że jego wypowiedź może mieć nawet większe znaczenie niż deklaracje syna libijskiego przywódcy.
Ponadto, jak podkreśla ekspert, Kadafi to wprawdzie człowiek, który ma krew na rękach i który uprawia polityczny teatr, będący częścią arabskiego kolorytu politycznego, ale jest to jednak zarazem polityczny realista, człowiek myślący zupełnie logicznie. Widzi, że zachodnie okręty zbliżają się do Libii. Że sojusznicy się odwracają. Turcja, która przed 3 miesiące zachowywała się bardzo wstrzemięźliwie, wezwała Kadafiego do ustąpienia, a Rosja nawiązała kontakty z powstańcami. Pułkownik pamięta też z pewnością, co spotkało Saddama Husajna. W tej sytuacji jego ustąpienie jest bardzo prawdopodobne. Kwestią pozostaje tylko to, jak pozwolić mu wyjść z tego wszystkiego z twarzą. – W warunkach arabskich jest to jeszcze ważniejsze niż u nas – podkreśla Stanisław Guliński.
Jego zdaniem, problemy mogą się za to pojawić po stronie powstańców. Dotąd nie wyobrażali sobie jakichkolwiek negocjacji bez wcześniejszej „abdykacji” Kadafiego i jego wyjazdu z kraju. Sytuacja rebeliantów jest skomplikowana, bo z jednej strony coraz lepiej finansują swe działania z pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży ropy, z drugiej jednak strony nie są jak na razie w stanie podjąć skutecznych działań ofensywnych. – Tu nie ma dobrych rozwiązań – podsumowuje ekspert.
jd, PAP