W sferze nuklearnej Europa polega na Stanach Zjednoczonych i to się nie zmieni, ale w sferze konwencjonalnej powinniśmy znacznie szybciej przestawić nasz przemysł zbrojeniowy na czas kryzysu - powiedział w czwartek w Nowym Jorku minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
"W sferze nuklearnej Europa oczywiście polega na Stanach Zjednoczonych to się nie zmieni. Ale w sferze konwencjonalnej jako Europa powinniśmy znacznie szybciej przestawić nasz przemysł zbrojeniowy na czas kryzysu. Teraz dopiero następuje mobilizacja gospodarki" - powiedział Sikorski, odpowiadając na pytania polskich dziennikarzy przed spotkaniem w Amerykańskim Kongresie Żydowskim w Nowym Jorku.
"Musimy przygotować się na odstraszanie Putina. Słabość prowokuje, musimy zbudować naszą siłę" - dodał. Odniósł się do obaw o amerykańskie przywództwo i apele o zwiększenie europejskiego zaangażowania we własną obronę. Wcześniej w wywiadzie dla telewizji MSNBC szef MSZ przestrzegał amerykański Kongres, że zwłoka w zatwierdzeniu środków na wsparcie dla Ukrainy szkodzi reputacji i wiarygodności USA jako sojusznika.
"Nie wiem, czy ten apel zostanie wysłuchany, ale wydaje mi się, że jest ważne, by przywództwo kongresu wiedziało, że jako sojusznicy bardzo pilnie śledzimy tę sprawę i że będzie miała wpływ na postrzeganie tego, czy Ameryka jest sojusznikiem, na którego można polegać" - powiedział minister.
Pytany o podważanie gwarancji sojuszniczych przez Donalda Trumpa, Sikorski stwierdził, że były prezydent miał rację, gdy "w swoim stylu zachęcał" sojuszników do zwiększania wydatków na obronność, ale nie ma racji, gdy od wydatków uzależnia stosowanie art. 5. Traktatu Północnoatlantyckiego, bo "NATO nie jest firmą ochroniarską, tylko sojuszem wojskowym". Przypomniał, że po uruchomieniu artykułu o wzajemnej obronie w 2001 r., Polska wysłała brygadę do Afganistanu na prawie dekadę i nie wysyłała Ameryce faktur z tego tytułu.