Spotkanie z Bożą miłością jest potężnym wydarzeniem.
Spotkanie z Bożą miłością jest potężnym wydarzeniem. Człowiek padający przed Jezusem na kolana jest pewien Jego mocy, dobroci. Powierza się jej całkowicie, choć stawia go ona jednocześnie w głębokim poczuciu bezwartościowości. Ludzkie serce doznaje wstrząsu, gdy w jednej chwili dostrzega wspaniałość skarbu i kruchość materiału: „Bóg jest święty, ja nie. Biada mi!”. Rozumie, że potrzebuje oczyszczenia. Rozpoczyna się ono w chwili nawrócenia i trwa przez całe życie. Niejednokrotnie wiąże się z fizycznym cierpieniem, psychiczną udręką, odrzuceniem i fałszywymi oskarżeniami. Trędowaty wielokrotnie czuł się dotykany pogardliwymi spojrzeniami i niesprawiedliwymi opiniami ze strony innych ludzi. Tym razem wszystko rekompensuje mu dotyk Jezusa, pełen miłości i bezwarunkowej akceptacji: „Chcę, bądź oczyszczony”. Do dziś trąd powoduje społeczne napiętnowanie. Tak potworne i pełne obrzydzenia są jego przejawy. Przez dziesięciolecia tworzono łagry przeznaczone dla chorych, by choroba się nie przenosiła. Katolickie siostry zakonne pracujące w jednym z takich łagrów w Chinach wprawiły świat w zdumienie, gdy okazało się, że rezygnowały one z używania masek, rękawiczek i odzieży ochronnej, byleby tylko ci biedni ludzie nie czuli się „odpadkami” społeczeństwa, ale istotami zasługującymi na to, by je kochać. Opowiadały im o miłości Bożej i oczyszczającej mocy Jezusa.
W opisie spotkania Jezusa z trędowatym aż czterokrotnie ewangelista Marek wspomina o oczyszczeniu. Jezus „palcem Bożym”, czyli Duchem Świętym, dotknął zdeformowane ciało i zbrukaną duszę tamtego, by mu powiedzieć: „Bądź oczyszczony”. „Pierwszą formą miłosierdzia, jakiej potrzebuje ta biedna ziemia, a przede wszystkim Kościół, jest oczyszczenie” – mawiał ks. Dolindo. „Lepiej zawczasu oczyścić się z własnych grzechów i pozbyć się zepsucia, aniżeli liczyć na przyszłe, czyśćcowe oczyszczenie” – przestrzegał św. Tomasz à Kempis. I dodawał: „Cóż innego trawić będzie ogień jak nie twoje grzechy? Im więcej tutaj sobie pozwalasz i idziesz za zachciankami ciała, tym srożej potem będziesz płacić. Przez co człowiek grzeszy, to samo będzie mu najsroższą karą. Leniwych poganiać tam będą bicze płonące, a żarłoków dręczyć będzie głód i pragnienie. Rozpustników i rozkoszników pogrążą tam w rozpalonej smole i siarce smrodliwej, a zawistnicy wyć będą z bólu jak wściekłe psy. Każdy grzech będzie miał własną swoją udrękę. Pyszni będą doznawać największego poniżenia, a chciwcy pokosztują najsroższej nędzy. Tam jedna godzina kary cięższa będzie niż sto lat gorzkiej pokuty tutaj”. Oczyszczenie bywa bolesne, ale jego rezultaty mogą być wspaniałe. Niesłusznie skazany na karę więzienia kard. George Pell pisał: „Kościół ma w sobie źródła życia i odnowy. Jeśli z nich skorzystamy, możemy wejść w nowy, wielusetletni cykl. Jeśli nie, wówczas rządy i osoby spoza Kościoła, jak najmniej dla nas życzliwe, zrobią to, co powinniśmy byli zrobić my sami. Wola Boża ostatecznie i tak zwycięży”.
ks. Robert skrzypczak