Celibatu kapłańskiego ani też skłonności homoseksualnych nie można obarczać odpowiedzialnością za nadużycia seksualne duchownych. Wnioski takie wypływają z opublikowanego wczoraj w Waszyngtonie raportu „O przyczynach i kontekście nadużyć seksualnych wobec nieletnich ze strony duchownych katolickich w Stanach Zjednoczonych w latach 1950-2010”.
Został on opracowany na zamówienie episkopatu USA przez renomowaną placówkę naukową – Kolegium Kryminalistyki John Jay Uniwersytetu Miejskiego w Nowym Jorku. Kościół katolicki jest pierwszą instytucją w USA, która podjęła tak poważne studium przyczyn nadużyć wobec nieletnich.
Autorzy liczącego niemal 150 stron dokumentu, dostępnego w całości na stronach internetowych episkopatu USA (http:// www.usccb.org/mr/causes-and-context-of-sexual-abuse-of-minors-by-catholic-priests-in-the-united-states-1950-2010.pdf) podkreślają, że nie sposób wyraźnie określić jednej przyczyny nadużyć seksualnych wobec nieletnich. W związku z tym postulują podjęcie kroków, które zmniejszyłyby możliwość popełnienia takiego przestępstwa, przez ograniczenie tzw. „czynników sytuacyjnych”.
W opracowaniu wyraźnie wskazano, że kwestii nadużyć seksualnych duchowieństwa nie można wyjaśnić istniejącym w Kościele od XI wieku celibatem kapłańskim. Zaprzeczono też, jakoby istniało powiązanie między skłonnością homoseksualną a nadużyciami, zaś przyczyny faktu, iż większość ofiar stanowią chłopcy, autorzy upatrują w łatwiejszym do nich dostępie duchownych.
Poniżej 5 proc. zarzutów dotyczyło ściśle pedofilii, czyli dzieci przed okresem dojrzewania. 70 proc. duchownych, którzy dopuścili się nadużyć wobec nieletnich utrzymywało też relacje seksualne z dorosłymi. Trudno mówić o jakiejś „specjalizacji” jeśli idzie o ofiary. Księża dopuszczający się nadużyć stanowią populację bardzo zróżnicowaną. Większość z nich ma pewne słabości, takie jak emocjonalny pociąg do młodzieży czy też trudności w relacjach z dorosłymi. Niektórzy ze sprawców sami padli ofiarą nadużyć w młodości.
Raport wskazuje, że szczególne napięcia mogą mieć miejsce w momentach przejściowych – kiedy neoprezbiter opuszcza seminarium i wkracza w życie parafialne, gdy kapłan zmienia parafię czy obejmuje obowiązki proboszcza. Zaznaczono, że takie sytuacje nie powodują nadużyć, ale mogą je „wyzwalać”. Innym katalizatorem jest duże spożycie alkoholu w okresie napięć.
Dane przedstawione w dokumencie wyraźnie wskazują, że na skutek środków podjętych przez Kościół zdecydowanie zmniejszyła się liczba nadużyć duchowieństwa. Zaznaczono, że kwestia ta jest problemem ogólnospołecznym, a księża, którzy dopuścili się przestępstw w tej dziedzinie stanowią niewielki procent ogółu duchowieństwa. W latach 1950-2002, 4 392 ze 110 tys. żyjących w USA kapłanów miało kontakty seksualne z ponad 10 tys. nieletnich. Trzeba pamiętać, że problem ten ma znacznie szerszy zasięg w całym amerykańskim społeczeństwie. Dlatego autorzy mówią także o problemach dotyczących w tym zakresie Kościołów protestanckich, czy Świadków Jehowy. Są też przeciwnikami wprowadzenia szerokich ograniczeń w relacjach między kapłanami a młodzieżą.
W raporcie zaznaczono, że wbrew społecznej percepcji problem nadużyć duchowieństwa nie dotyczy przełomu XX i XXI wieku, ale głównie okresu od połowy lat sześćdziesiątych do połowy lat osiemdziesiątych, a zdecydowana większość przypadków miała miejsce wiele lat temu. Większość duchownych (70 proc.), którzy dopuścili się nadużyć została wyświęcona przed rokiem 1970. Narastanie tych przestępstw wiąże się z patologiami lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, takich jak narastanie narkomanii i przestępczości. Przypomniano, że w tym okresie znacznie wzmogło się zjawisko pożycia przedmałżeńskiego i wzrosła liczba rozwodów.
Autorzy dokumentu wskazują na brak dostatecznego przygotowania seminarzystów do życia w celibacie i niedostatki ich formacji ludzkiej. Duchowni ci nie potrafią także uznać krzywdy jaką wyrządzili swym ofiarom. Świadomość tej krzywdy wzrosła w społeczeństwie i Kościele pod koniec XX wieku. Zalecono, aby formacja ludzka – umiejętność nawiązywania dojrzałych relacji i przyjaźni, samopoznanie, życiowa konsekwencja i czystość kapłańska – była kontynuowana także po święceniach.
Pomimo, że nie udało się zidentyfikować czynników w sposób wyraźny wskazujących na predyspozycje do popełniania tego rodzaju przestępstw raport podkreśla kluczową rolę odpowiedniej selekcji kandydatów do kapłaństwa, zwłaszcza, że pozwala ona wskazać na inne problemy psychologiczne, które mogły by rzutować na posługę przyszłych księży. Zdaniem jego autorów wskazana byłaby okresowa ocena pracy duchowieństwa. Jednocześnie wyrażono uznanie dla wprowadzanego przez Kościół katolicki programu „bezpiecznego środowiska”, zwiększającego prawdopodobieństwo zidentyfikowania osób dopuszczających się nadużyć i sprawiającego, że „mają one więcej do stracenia”.
W specjalnym oświadczeniu przewodniczący konferencji episkopatu USA, abp Timothy Dolan podkreślił, że raport Kolegium Kryminalistyki John Jay Uniwersytetu Miejskiego w Nowym Jorku jest wartościowym wkładem, by zrozumieć jak i dlaczego dochodzi do przestępstwa i grzechu nadużyć seksualnych. Zaznaczył, że wnioski zawarte w dokumencie nie są autorstwa Kościoła, lecz renomowanej instytucji naukowej, której zlecono wykonanie studium.
Podkreślił wkład kierowanej przez niego diecezji w zapewnienie „bezpiecznego środowiska”. Przypomniał, że 74 tys. dorosłych przeszło odpowiednie szkolenia, 82 tys. osób zostało sprawdzonych pod tym względem, a 170 tys. dzieci co roku odbywa specjalny trening. Właściwe kroki formacyjne podjęło również tamtejsze wyższe seminarium duchowne.