Wzmocnienie konkurencyjności unijnej gospodarki, bezpieczeństwo energetyczne UE, węgierska i polska prezydencja oraz bliska akcesja Chorwacji - to najważniejsze tematy, poruszane przez premierów Polski, Czech, Węgier i Chorwacji podczas kongresu gospodarczego w Katowicach.
Szefowie rzędów: Donald Tusk, Petr Neczas, Viktor Orban i Jadranka Kosor spotkali się na roboczym lunchu podczas inauguracji Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Podkreślano m.in. zadowolenie z bliskiego zakończenia przez Chorwację negocjacji akcesyjnych, co ma nastąpić jeszcze w czerwcu, w trakcie kończącej się węgierskiej prezydencji w Unii.
"To będzie dla Chorwacji historyczna chwila; oczekujemy zakończenia negocjacji do końca czerwca, do końca prezydencji węgierskiej w UE. To będzie swoisty prezent z okazji 20-lecia naszej niezależności państwowej" - powiedziała premier Chorwacji, dziękując polskiej i węgierskiej prezydencji za wsparcie tego procesu.
"Chorwacja będzie jeszcze jednym mostem, który połączy te dwa kraje (Węgry i Polskę - PAP), ponieważ wierzymy, że negocjacje zakończymy w czasie prezydencji węgierskiej, a potem, już w czasie polskiej prezydencji, czeka nas wiele pracy do czasu podpisania porozumienia akcesyjnego" - dodała Kosor podkreślając m.in. strategiczne położenie Chorwacji z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego oraz posiadanych przez ten kraj zasobów, np. wody pitnej.
Obecni na katowickim spotkaniu premierzy wyrazili radość z tego, że Chorwacja stanie się członkiem UE; podkreślił to m.in. Donald Tusk. Szef polskiego rządu mówił podczas konferencji prasowej o wspólnych problemach, z którymi zmagają się kraje Europy środkowej.
"Borykamy się wszyscy w Europie z tymi samymi problemami, może w różnej skali (...) ale z całą pewnością wszyscy odczuwamy jedno wyjątkowo mocno - kwestię poziomu życia naszych obywateli, drożyzny w całej Europie, w tym szczególnie cen surowców, które tak mocno wpływają na koszty życia obywateli w całej UE. Nie ukrywajmy, że dla Europy środowej () koszty życia to przecież spory udział w wydatkach każdej naszej rodziny, większy niż w najzamożniejszych krajach" - powiedział Tusk.
Szef polskiego rządu zadeklarował, że Polska podczas przewodnictwa w Radzie UE będzie z determinacją walczyła o jednolity i "naprawdę wolny" rynek w Unii. "Nie dla abstrakcji, nie dla statystyki. Jednolity rynek, wolny rynek, te same reguły, oszczędność, tradycyjne wartości - to wszystko musi służyć temu, aby życie obywateli Europy było lepsze" - podkreślił, zapowiadając poniedziałkową dyskusję z premierami m.in. o różnych wariantach unijnej polityki spójności, "mocnym" budżecie UE oraz szansach rozwojowych dla wszystkich regionów.
Tusk dodał, że przyszłość Europy konkurencyjnej to równe szanse i równe reguły gry w jednolitym wolnym rynku dla wszystkich uczestników. "Nasze kraje opowiadają się za Europą wolności, jednolitych reguł, jednej gospodarczej prędkości. Nie boimy się brać na siebie roli liderów w przekonywaniu wszystkich, że warto na taką wolną Europę stawiać" - powiedział polski premier.
Na potrzebę konsekwentnego budowania konkurencyjności UE zwrócił także uwagę szef Parlamentu Europejskiego, Jerzy Buzek. Podkreślił, że konkurencyjność unijnej gospodarki jest niezbędna dla spełnienia najważniejszego oczekiwania obywateli państw UE, jakim jest tworzenie miejsc pracy. "Miejsca pracy są absolutnie najważniejsze dla naszych obywateli" - zaznaczył Buzek. Dlatego - mówił szef PE - by odpowiedzieć na ich oczekiwania, trzeba zacząć od konkurencyjności, co wiąże się z niełatwymi reformami strukturalnymi, o których w poniedziałkowych dyskusjach w Katowicach była mowa.
Buzek zaznaczył, że budowanie konkurencyjności gospodarki i konieczne reformy muszą się wiązać "z wielkim przywiązaniem do idei solidarności". "Trzeba się wspierać w potrzebie, ale równocześnie trzeba być odpowiedzialnym. Musimy być wzajemnie odpowiedzialni za siebie" - wezwał szef PE.
Za ważne dla UE Buzek uznał także jej relacje z sąsiadami na wschodzie Europy, Bałkanach Zachodnich i w północnej Afryce. Według szefa europarlamentu, aby "żyć w Europie stabilnej i mającej dobrą przyszłość, powinniśmy zapewnić stabilność i dobrą przyszłość naszym sąsiadom". Temu - jak zaznaczył - służą unijne programy, m.in. Partnerstwo Wschodnie.
Na znaczenie działań służących wzmacnianiu unijnej konkurencyjności zwrócił także uwagę premier Czech Petr Neczas. Według niego, obecnie istotne znaczenie dla Europy ma dyskusja o mechanizmach służących konkurencyjności. Przypomniał, że gdy w kryzysowym roku 2009 czeskie PKB spadło o 4 proc., w Indiach wzrosło o 8, w Chinach o 10, a w Ameryce Łacińskiej o ok. 5 proc.
"To, co było nazywane globalnym kryzysem gospodarczym, z wielu punktów widzenia było kryzysem UE i Ameryki Północnej" - ocenił Neczas, według którego UE musi brać udział w światowej konkurencji.
"Konkurencyjność jest podstawą trwałej prosperity naszych państw i podstawą tego, że będziemy mieli skonsolidowane finanse publiczne. Oprócz reform po stronie wydatków i przychodów budżetów państw, podstawową sprawą jest utrzymanie i stworzenie konkurencyjnej gospodarki europejskiej" - powiedział czeski premier, deklarując wsparcie Czech zarówno dla wchodzącej do UE Chorwacji, jak i obejmującej niebawem unijne przewodnictwo Polski - także jako lider Grupy Wyszehradzkiej, którym wkrótce będą Czechy.
"Zależy nam, żeby polska prezydencja odniosła sukces, ponieważ jest to sukces wszystkich państw środkowoeuropejskich, podobnie jak w przypadku prezydencji węgierskiej" - podkreślił Neczas.
Szef węgierskiego rządu Viktor Orban opowiedział się za utworzeniem - jak mówił - "funduszu czy bazy" bezpieczeństwa energetycznego Europy. Jego zdaniem, powinny zaangażować się w to firmy, w których państwa mają dominujący udział.
"Druga inicjatywa, którą uważamy za istotną, to ustanowienie instytutu albo banku rozwoju europejskiego. Dziś środki potrzebne do rozwoju Europy środowej pochodzą z zewnątrz; w okresie przejściowym jest to do przyjęcia, ale na dłuższą metę - nie. Wobec tego powinniśmy sami wygenerować środki do rozwoju" - ocenił Orban.
Węgierski premier zwrócił uwagę na to, że węgierska i polska prezydencja w UE następują tuż po sobie, co - jak mówił - dodatkowo "zszywa" oba kraje, niezależnie od ich tradycyjnej przyjaźni. Orban ocenił, że zarówno węgierska, jak i polska prezydencja, następują w trudnym dla UE okresie.
"Wiedzieliśmy, że UE stoi przed najcięższym rokiem od czasu złamania komunizmu na kontynencie, i że Węgry i Polska muszą przeprowadzić UE przez te wzburzone wody. Oceniam, że udało się ominąć większe rafy i obronić się przed nimi, m.in. udało się ustabilizować wspólny pieniądz. Ale bardzo ważne zadania jeszcze przed nami - obecnie na naszych barkach, a już niebawem na barkach premiera Tuska" - powiedział premier Orban, nawiązując do zmieniającego się w połowie roku przewodnictwa w Radzie UE.
Węgierski premier wskazał, że ważnym zadaniem polskiej prezydencji będzie przygotowanie długofalowego budżetu UE, który - jak mówił - "jednocześnie zadowoli tak starych jak i nowych członków UE, bogatych i biedniejszych, wschodnich i zachodnich", a jednocześnie stwarza możliwości rozwoju.