Powyborczy kurz będzie opadał przez jakiś czas, ale powoli wyłania się to, co jeszcze niedawno było zasłonięte. Co do zasady – łatwiej powiedzieć niż zrobić, więc nie spodziewałem się i nie spodziewam, by wszystkie zapowiedzi zostały zrealizowane. W niektórych przypadkach to… bardzo dobra wiadomość.
W tym miejscu (prawie) zawsze piszę o nauce, edukacji i technologii. Zdarza się, że pojawiają się one w kontekście rozwoju i gospodarki. Stąd już zaledwie rzut kamieniem do partyjnej polityki. Być może jest to nieuniknione, ale – w naszych warunkach – bardzo często zgubne. Niektóre projekty powinny być ponadpartyjne, bo nie sposób ich wprowadzić w życie podczas jednej, a czasami nawet dwóch kadencji. W efekcie bardzo często nie są wprowadzane wcale albo są wprowadzane za późno. Konkretny przykład: Baltic Pipe, gazociąg, a w zasadzie cały system gazociągów łączących nasze Wybrzeże z szelfem norweskim. Pomysł, by takie połączenie wybudować, pojawił się w pierwszych miesiącach 1990 roku, czyli 33 lata temu. Ale dopiero 10 lat później, na początku 2001 roku, prace ruszyły z kopyta. Energetyka to oczywiście gospodarka, a stąd niedaleko do partyjnej polityki. Gdy buduje się kapitał na bezrozumnej krytyce pomysłów politycznej konkurencji, naturalne jest to, że po wygranych wyborach temat trzeba zamknąć w szufladzie. Rząd J. Buzka projekt rozpoczął, a rząd L. Millera kilka miesięcy później ukręcił mu głowę. Były argumenty. Zawsze jakieś są. Czy sensowne? Nie. Czy coś to zmieniło? Nie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek