Izrael: Hamas ma około 100 zakładników; "najpewniej są przetrzymywani pod ziemią"

Zakładnicy Hamasu najpewniej są przetrzymywani pod ziemią - uważa Gerszon Baskin, który w 2011 roku negocjował uwolnienie Gilada Szalita, izraelskiego żołnierza więzionego przez hamasowców przez ponad pięć lat. Jego wypowiedź cytuje BBC. Rząd izraelski szacuje, że Hamas wziął w charakterze zakładników ok. 100 osób.

Liczba ofiar śmiertelnych ataku Hamasu na Izrael przekroczyła 600 - poinformował portal Times of Israel. Izraelskie siły znajdują kolejne ciała w regionie przy granicy ze Strefą Gazy. Wśród zabitych jest kilkudziesięciu żołnierzy i policjantów, którzy walczyli z terrorystami - pisze Times of Israel. Do szpitali trafiło 2048 rannych, w tym 330 ciężko. Stan 20 z nich oceniany jest jako krytyczny. Ambasada Ukrainy w Izraelu poinformowała agencję Interfax-Ukraina, że w ataku zginęło dwóch obywateli ukraińskich.

Hamas w zamian za izraelskich zakładników chce uwolnienia palestyńskich bojowników siedzących w izraelskich więzieniach - pisze w niedzielę BBC. Do takich wymian między stronami dochodziło już w przeszłości.Izraelczycy obserwują w mediach społecznościowych posty, przedstawiające cywilów, wyciąganych z ich domów pod groźbą użycia broni, przewożonych do Gazy i upokarzanych przed kamerą - pisze BBC. Dla wielu Izraelczyków kwestia bezpieczeństwa i powrotu do domów porwanych będzie sprawą priorytetową.W przeszłości, kiedy Hamasowi udawało się wziąć zakładników, ich powrót odbywał się w wyniku negocjacji, czasami po wielu latach, w ramach wymiany za tysiące palestyńskich więźniów. Obecnie Hamas chce tego samego - podkreśla BBC. W zamian za zakładników chce uwolnienia palestyńskich bojowników siedzących w izraelskich więzieniach. Premier Izraela Benjamin Netanjahu zapowiedział poważne4 konsekwencje, jeśli zakładnikom stanie się krzywda. BBC podkreśla, że trudno jest sobie wyobrazić, jak Izrael może odbić zakładników, nie przeprowadzając operacji lądowej i jak może zapewnić, by zakładnicy nie zostali zabici w ramach wymiany ognia. Wojsko mobilizuje tysiące żołnierzy, a na drogę prowadzącą do Gazy są przemieszczane czołgi. W pewnym momencie operacja lądowa stanie się prawdopodobna - ocenia BBC.

350 Izraelczyków poniosło śmierć od rozpoczęcia w sobotę przez Hamas ataku na Izrael – poinformował w niedzielę rzecznik izraelskich sil obrony generał Daniel Hagari na konferencji prasowej. Hagari dodał, że priorytetem jest obecnie położenie kresu starciom w Izraelu i zamknięcie wyrw w ogrodzeniu oddzielającym Strefę Gazy od Izraela. Według rzecznika siły izraelskie mają przed sobą zadanie ewakuowania w ciągu 24 godzin wszystkich mieszkańców z izraelskich terenów przy Strefie Gazy, gdzie „trwają heroiczne walki o zwolnienie zakładników”. „Dziesiątki tysięcy żołnierzy” zostały rozmieszczone w tym obszarze „i dotrzemy jeden po drugim do wszystkich sektorów, aż zabijemy wszystkich terrorystów obecnych w Izraelu” – oznajmił Hadari.

Arabska szyicka organizacja Hezbollah oznajmiła w niedzielę, że przy użyciu „dużej liczby pocisków artyleryjskich i rakiet kierowanych” zaatakowała z Libanu trzy pozycje izraelskie na spornym odcinku granicy izraelsko-syryjskiej wzdłuż okupowanych przez Izrael wzgórz Golan.

Finansowany przez Iran Hezbollah dodał, że przeprowadził ostrzał „na znak solidarności z oporem ludu palestyńskiego” po przypuszczeniu przez Hamas ze Strefy Gazy ofensywy na szeroką skalę przeciw Izraelowi. Źródła w izraelskich służbach bezpieczeństwa poinformowały agencję Reutera, że pociski wystrzelone z Libanu trafiły w stanowisko armii izraelskiej w mieście Szebaa na okupowanych wzgórzach Golan. Leżąca na granicy syryjsko-libańskiej Szebaa została zajęta przez Izrael w 1967 r. Liban uważa ją za część swego terytorium. Syryjskie Wzgórza Golan zostały zajęte przez Izrael w 1981 r.

Izraelska armia ewakuuje miejscowości położone przy granicy ze Strefą Gazy. "Musimy zabrać stamtąd i przewieźć w inne rejony Izraela tysiące mieszkańców" - powiedział w niedzielę rano rzecznik armii. Jak dodał, armia uznała pas przygraniczny za obszar zamknięty. Poinformował, że bariera na granicy ze Strefą Gazy została przełamana przez napastników w 29 miejscach. "Teraz te wszystkie punkty są już pod naszą kontrolą" - zapewnił rzecznik izraelskiej armii.

Atak Hamasu na Izrael rozpoczął się w sobotę ok. godz. 6.30 czasu miejscowego (5.30 w Polsce). Dotychczas ze Strefy Gazy wystrzelono według izraelskich źródeł około 3,5 tys. rakiet. Kilkudziesięciu bojowników Hamasu przedarło się z objętej blokadą Strefy Gazy do pobliskich miejscowości izraelskich, zabijając co najmniej 300 osób i porywając kilkadziesiąt obywateli Izraela.

Sytuacja w Izraelu nadal nie znajduje się pod pełną kontrolą - oświadczył w nocy z sobotę na niedzielę rzecznik izraelskiej armii. Wcześniej zapewnił, że powołanych może zostać do służby nawet kilkaset tysięcy rezerwistów. Bojownicy Hamasu użyli w sobotę rano materiałów wybuchowych, by przebić się przez płot graniczny otaczający palestyńską półenklawę, a następnie przeprawili się przez wybrzeże na motocyklach, półciężarówkach, paralotniach i łodziach motorowych. Uzbrojeni hamasowcy wtargnęli do 22 miejsc na terytorium Izraela, w tym do miast i kibuców znajdujących się 24 kilometrów od granicy. W niektórych miejscach godzinami jeździli w pick-upach, strzelając do cywilów i żołnierzy, podczas gdy izraelska armia zbierała siły, by przeprowadzić kontratak.

Do Hamasu przyłączyła się palestyńska grupa zbrojna, Islamski Dżihad, i poinformowała o wzięciu kilku izraelskich żołnierzy w charakterze zakładników. Strzelaniny trwały jeszcze długo po zapadnięciu zmroku, a bojownicy Hamasu wciąż przetrzymują zakładników w dwóch miejscowościach na terenie Izraela. Według Reutera około 50 osób przetrzymywanych jest w stołówce kibucu Beeri. Izraelski minister bezpieczeństwa Itamar Ben Gwir ogłosił w kraju stan wyjątkowy, który rozpoczął się w sobotę wieczorem i będzie obowiązywał w całym kraju poza promieniem 80 kilometrów od granicy ze Strefą Gazy, gdzie kontrolę sprawuje wojsko. Stan wyjątkowy będzie obowiązywał przez najbliższe 48 godzin. Premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył, że jego kraj jest obecnie w stanie wojny z Hamasem i zapowiedział "srogą zemstę". "Wszystkie miejsca, w których ukrywa się i skąd działa Hamas, zamienimy w ruiny, wynoście się stamtąd natychmiast" - ostrzegł w drugim przemówieniu, dodając, że "ta wojna zajmie trochę czasu". Przywódca zbrojnego skrzydła Hamasu, Mohammed Deif, wyjaśnił, że atak nazwany Nawałnicą Al-Aksa był odpowiedzią na 16-letnią blokadę Strefy Gazy, izraelskie naloty na miasta na Zachodnim Brzegu w 2022 r., rozbudowę osiedli na terenach palestyńskich i przemoc na terenie meczetu Al-Aksa w Jerozolimie.

Po zapadnięciu zmroku nasiliły się izraelskie naloty odwetowe na Strefę Gazy. W wyniku eksplozji zrównano z ziemią kilka budynków mieszkalnych, w tym 14-piętrowy wieżowiec w centrum Gazy, w którym oprócz biura Hamasu znajdowało się kilkadziesiąt mieszkań. Co najmniej 232 osoby w Strefie Gazy zginęło, a co najmniej 1700 zostało rannych w izraelskich atakach odwetowych – podało palestyńskie ministerstwo zdrowia. Wkrótce potem ostrzał rakietowy Hamasu uderzył w cztery miasta w centralnym Izraelu, m.in. w tym Tel Awiw, gdzie dwie osoby zostały poważnie ranne. Na ulicach izraelskich miast na południu kraju widziano ciała martwych cywilów i bojowników Hamasu. Na nagrania w mediach społecznościowych widać m.in. uprowadzoną starszą Izraelkę, przywożoną do Gazy na wózku golfowym i bojowników paradujących ulicami Gazy w przechwyconych izraelskich pojazdów wojskowych. Na innym nagraniu widać setki młodych Izraelczyków biegnących w popłochu przez pustynię, kiedy imprezę taneczną na łonie natury zakłócił rano atak Hamasu. Według izraelskich mediów kilkadziesiąt osób zostało wówczas zabitych.

Associated Press ocenia, że "siła, wyrafinowanie i czas sobotniego porannego ataku zszokowały Izraelczyków". Izraelski rząd podjął „serię decyzji operacyjnych, mających na celu zniszczenie militarnego i rządowego potencjału Hamasu i palestyńskich islamistów”, m.in. wstrzymanie dostaw energii elektrycznej, paliwa i towarów do Strefy Gazy. Komentatorzy polityczni w Izraelu ostro krytykują rząd, wojsko i wywiad za to, że nie przewidziano największego ataku na Izrael od 50 lat. Zapytany przez reporterów, jak Hamasowi udało się zaskoczyć armię, rzecznik izraelskiej armii, podpułkownik Richard Hecht, odpowiedział: „To dobre pytanie”.

Uprowadzenie przez Hamas kilkudziesięciu Izraelczyków jest problematyczne dla Izraela, który w swojej historii dokonywał nierównych wymian, by sprowadzić pojmanych obywateli do domu, np. w 2011 r. wymienił jednego pojmanego za 1000 palestyńskich więźniów. Prezydent USA Joe Biden potępił „przerażający atak terrorystów Hamasu ze Strefy Gazy na Izrael”. Jak wynika z oświadczenia Białego Domu, rozmawiał z Netanjahu i powiedział, że Izrael „ma prawo do obrony siebie i swojego narodu”. Prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas - wywodzący się z konkurującej z Hamasem partii Fatah - oświadczył po rozpoczęciu przez Hamas ataku na Izrael, że Palestyńczycy mają prawo bronić się przed „terrorem osadników i wojsk okupacyjnych”.

« 1 2 »

PAP/ SZB