Znam heroicznych biedaków, którzy mimo nędzy zachowują się godnie. Znam też heroicznych bogaczy, którzy mimo olbrzymich majątków nie pozwalają im zagłuszyć w sobie Słowa. Częściej jednak bieda popycha do występku, a bogactwo oddziela od innych.
23.09.2023 10:40 GOSC.PL
Kilka lat obecności wśród migrantów z Afryki oswoiło mnie z większością dramatów, które składają się na historię ludzi wykorzenionych, tułaczy szukających nowego miejsca do życia. Joel błąkał się po świecie, bo po wyborach prezydenckich sąsiedzi zaatakowali jego dom tylko dlatego, że ojciec wspierał aktywnie przegranego kandydata. Cluvet zostawił na pustyni swojego kolegę, bo wody i tak nie starczyłoby dla obydwu. Nadin „sprząta” u Tunezyjczyków, żeby opłacić mieszkanie, które wynajmuje z mężem i ich trójką dzieci. Augustin, dziś, trzydziestoletni mężczyzna, jako młody chłopak – co dość rzadkie wśród migrantów – odniósł całkiem spory sukces w kraju, do którego się udał w poszukiwaniu lepszego życia. Grał w klubie piłkarskim, nieźle zarabiał, wynajmował duże mieszkanie, ożenił się z piękną dziewczyną. Niestety, podczas pewnego wieczoru z kolegami pojawiły się używki, które nie miały prawa się pojawić. Przyjechała policja. Augustyn jako jedyny uczestnik imprezy trafił do więzienia na dwa lata. Koledzy byli u siebie, w swoim w kraju, on był obcy, nie miał znajomości, nikt go nie wybronił. Stracił wszystko: pracę, mieszkanie, żonę.
Klasyczna historia wzlotu i upadku? Pewnie tak, gdyby nie to, co Augustin opowiedział mi później, a co wyraźnie sprawiało mu najwięcej bólu. Gdy po wyjściu z więzienia znalazł dach nad głową u jedynego przyjaciela, który mu pozostał po tak spektakularnym upadku, bezskutecznie próbował znaleźć pracę. Po tygodniu ukradł przyjacielowi odłożone przez niego pieniądze, równowartość około 300 złotych… Opowiadał mi to 2 lata później, ale nadal ze łzami w oczach: „Okradłem przyjaciela… Okradłem przyjaciela… ale byłem bardzo głodny, nie jadłem od tygodnia…”.
Słuchałem tej historii przed niedzielą, w której Kościół odczytuje przypowieść o siewcy. Chwilę wcześniej natomiast odbyłem rozmowę telefoniczną z człowiekiem niezmiernie bogatym, który grzecznie, ale nie bez uszczypliwości odmówił mojej prośbie o wsparcie dla człowieka w potrzebie. Wtedy po raz pierwszy w życiu zwróciłem uwagę na fakt, że Jezus jako ostatnią przeszkodę dla wzrostu ziarna wymienia chwast, który je po prostu zagłusza i tłamsi, wyjaśniając równocześnie, że tym chwastem są „troski doczesne i ułuda bogactwa”.
Ziarnem niezwykle hojnie rozsiewanym przez Syna Bożego w ludzkich sercach jest Jego Słowo, które wzywa do miłości wzajemnej, a nawet do miłowania nieprzyjaciół. Wszyscy je w sercu czujemy, bo to Jego głos nas popycha do miłowania najbliższych, budowania przyjaźni, życzliwości wobec obcych, wspierania innych. Jakże brutalnie chwast głodu, brak środków do życia – „troski doczesne” jak to ujął Jezus – zgasił to Słowo w sercu Augustina… Nazbyt wiele jest tego chwastu w świecie i wszyscy doskonale wiemy, że bieda demoralizuje.
Zobacz też:
Jezus jednak uważa nadmiar dóbr za jeden i ten sam chwast, za tak samo przeklętą jak brak środków do życia przeszkodę dla Słowa. Historii Augustina wysłuchałem tuż po tym, jak człowiek, który bez żadnej szkody dla siebie mógłby pomóc drugiemu, po prostu odmówił. Nie spotkałem w życiu tylu ludzi nieziemsko bogatych, ilu spotkałem nieziemsko biednych, ale w jednej i drugiej grupie jednak na palcach jednej ręki mogę policzyć tych, którzy nie pozwolili, by ten chwast zagłuszył w nich Słowo. Nieraz nie mam już sił patrzeć, jak bieda demoralizuje, jak niszczy człowieka, ale równie często nie mam siły stawać wobec bogatych, którzy najbardziej się troszczą o swój majątek. Człowiek zdolny jest oczywiście do heroizmu i znam zarówno heroicznych biedaków, którzy mimo nędzy zachowują się godnie, jak i heroicznych bogaczy, którzy mimo olbrzymich majątków nie pozwalają im zagłuszyć w sobie Słowa. Mimo wszystko jednak pozostaje życzyć sobie i innym, by Pan oczyścił nasze serca z chwastu biedy, która popycha do występku, i bogactwa, które oddziela od innych.
Ks. Przemysław Szewczyk