Mały gest posłuszeństwa, który bardzo boleśnie zabijał moją pychę i chęć bycia z przodu, uzdolnił mnie do tego, by przyjąć wywyższenie od Pana.
23.09.2023 19:11 GOSC.PL
Przypowieść o robotnikach w winnicy
Mt 20, 1-16a
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść:
«Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy.
Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: „Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam”. Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił.
Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: „Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?” Odpowiedzieli mu: „Bo nas nikt nie najął”. Rzekł im: „Idźcie i wy do winnicy”.
A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: „Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych”. Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze.
Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: „Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzy znosiliśmy ciężar dnia i spiekotę”. Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi».
„Do czego podobne jest Królestwo Niebieskie?” – zapytał swoich uczniów Pan Jezus. Syn Boży wielokrotnie posługiwał się przypowieściami i analogiami, aby wytłumaczyć swoim uczniom funkcjonowanie Królestwa, które nie jest z tego świata. Dlaczego uczniowie potrzebowali to zrozumieć? I oni, i my w chwili chrztu otrzymaliśmy misję przemiany tego świata, aby ziemia, po której chodzimy coraz bardziej przypominała Niebo. O to modlimy się w Modlitwie Pańskiej, wypowiadając słowa, aby Boża wola wypełniła się: „Jako w niebie tak i na ziemi”. Naszym zadaniem jest żyć na tym świecie według innych standardów, nie mając ze stylem życia tego świata zbyt wiele wspólnego. O jednej z zasad Bożego Królestwa czytamy w ostatnim zdaniu dzisiejszej Ewangelii: „Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi”. Aby przyjąć te słowa, potrzebujemy jednej z królewskich cech - pokory. To ona, jeśli prawdziwie zakorzeni się w naszym sercu, będzie powodem, dla którego Bóg nas wywyższy i pozwoli nam oglądać z bliska swoją moc i chwałę. Droga do pokory prowadzi zwykle przez uniżenie, a czasem upokorzenie. Pamiętam jedną z pierwszych lekcji, którą otrzymałem krótko po moim nawróceniu. Wraz z tatą braliśmy udział w trzydniowych rekolekcjach prowadzonych przez o. Johna Bashaborę z Ugandy. Pierwszego dnia kościół był zatłoczony, a ja siedziałem daleko pod chórem. Wieczorem postanowiłem, że drugiego dnia rekolekcji przyjadę z większym wyprzedzeniem i zajmę miejsca w pierwszych rzędach. Namówiłem tatę na szybszy przyjazd i udało się. Usiadłem w drugiej czy trzeciej ławce. Byłem zachwycony! Czekałem z niecierpliwością na to, co się wydarzy. Zacząłem się modlić i... nagle usłyszałem w sercu słowa: „chcę abyś usiadł na końcu”. To był cios. Myślałem, że się przesłyszałem. Ale po kilku minutach ze spuszczoną głową, zdecydowałem się usiąść na końcu. Ten akt pokory – choć sporo mnie kosztował, był sygnałem ku Niebu, że jestem gotowy na większe rzeczy. Po kilku latach, jako mało znany ewangelizator, zostałem zaproszony na Stadion Narodowy, aby powiedzieć dwie katechezy na rekolekcjach z... o. Johnem Bashoborą. Wiem, że to nie był przypadek. Mały gest posłuszeństwa, który zabijał bardzo boleśnie moją pychę i chęć bycia z przodu, uzdolnił mnie do tego, aby przyjąć wywyższenie od Pana, które było nieporównywalnie większe.
Marcin Zieliński