Wszystko wskazuje, że w środę około południa PZPN ogłosi nazwisko nowego selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski. Tego dnia odbędzie się oficjalne posiedzenie zarządu związku, na którym zatwierdzony zostanie wybór prezesa Cezarego Kuleszy.
"Bezkrólewie" panuje w drużynie narodowej od 13 września, kiedy za porozumieniem stron - po niespełna dziewięciu miesiącach pracy - rozwiązano kontrakt z Fernando Santosem. Portugalczyk zostawił kadrę na czwartym miejscu w grupie eliminacji mistrzostw Europy i awans do przyszłorocznego turnieju w Niemczech to będzie pierwsze i najpilniejsze zadanie jego następcy.
Pierwszy o dacie 20 września jako terminie wyboru nowego szkoleniowca kadry wspomniał sekretarz generalny PZPN Łukasz Wachowski, informując o rozstaniu z Santosem.
"20 września, na kiedy zaplanowany jest zarząd PZPN, to realny i rozsądny termin zakończenia poszukiwań nowego selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski" - przekazał Wachowski, jednocześnie zastrzegając, że nie chce być "zakładnikiem deklaracji i dat".
Szef związku błyskawicznie zabrał się do pracy, bo czasu tym razem było bardzo mało. Do 24 września muszą bowiem trafić do klubów wstępne powołania dla piłkarzy na październikowe zgrupowanie i kolejne spotkania eliminacji Euro 2024. A że i grono kandydatów było znacznie węższe niż choćby zimą, gdy Kulesza wybierał następcę Czesława Michniewicza, to rozmowy potoczyło się szybko.
"Zakończyły się z rozmowy z kandydatami na selekcjonera. Czas na wybór" - oznajmił w mediach społecznościowych Kulesza w sobotę.
Media i eksperci już wcześniej byli zgodni, że selekcjoner z wielu rozmaitych powodów zostanie wybrany z duetu Marek Papszun - Michał Probierz, choć w spekulacjach pojawiło się też nazwisko pracującego w Górniku Zabrze Jana Urbana. O byłym reprezentacyjnym piłkarzu napomknął też w wypowiedzi dla TVP Sport wiceprezes PZPN ds. zagranicznych Mieczysław Golba i dodał, że jego zdaniem właśnie między nim a Probierzem powinna nastąpić decydująca rozgrywka.
"Nie ma takiego tematu jak Urban w reprezentacji. W Górniku nikt nic o tym nie wie. Zimą, gdy wybór padł na Santosa, takie rozmowy były, ale teraz nie" - dowiedziała się we wtorek PAP w zabrzańskim klubie.
We wtorek w Warszawie ma dojść do nieformalnego spotkania władz PZPN, na którym toczyć się będą ostatnie dyskusje, w czyje ręce powierzony zostanie ster reprezentacyjnego okrętu. W środę nazwisko selekcjonera ma oficjalnie "klepnąć" zarząd, a później powinna się odbyć oficjalna prezentacja połączona z konferencją prasową.
Odbędzie się ona prawdopodobnie w hotelu DoubleTree by Hilton, w którym - według informacji portalu "Sportowe Fakty" - mają się zebrać i obradować działacze PZPN. Byłaby to zmiana w porównaniu z poprzednimi trenerami, gdyż Michniewicz i Santos byli przedstawiani w "domu reprezentacji", czyli na PGE Narodowym.
Obaj główni kandydaci na selekcjonera mają wady i zalety, atuty w tej rywalizacji, ale są i rzeczy, których brakuje im w szkoleniowym CV.
Porównując ich życiorysy i kariery nie sposób dostrzec, że pochodzący ze Śląska Probierz, który w niedzielę skończy 51 lat, był lepszym piłkarzem, a dwa lata młodszy Papszun, mimo krótszego doświadczenia, może się pochwalić większymi sukcesami szkoleniowymi i to świętował je w ostatnim czasie. Ma też wykształcenie pedagogiczne, co w obecnej sytuacji kadry narodowej może okazać się przydatne.
Nieoczywistym atutem Papszuna może być znajomość i owocna współpraca w Rakowie Częstochowa z Wojciechem Cyganem. Obecny szef rady nadzorczej tego klubu jest od początku kadencji Kuleszy w PZPN wiceprezesem związku ds. piłkarstwa profesjonalnego.
Z kolei Probierz długo i dobrze zna się z szefem piłkarskiej centrali, bo to Kulesza dwukrotnie zatrudniał go w Jagiellonii Białystok, której wtedy szefował. Z kolei przed rokiem dał mu też szansę w związku i powierzył prowadzenie "młodzieżówki", więc przetarcie w roli selekcjonera były uznany ligowiec już ma.
Najbliższe mecze w kwalifikacjach ME czekają biało-czerwonych 12 i 15 października z Wyspami Owczymi w Thorshavn oraz Mołdawią w Warszawie. Zgrupowanie rozpocznie się 9 października.
W pięciu występach eliminacyjnych pod wodzą Santosa Polacy wywalczyli ledwie sześć punktów i są na czwartej pozycji w grupie E, za Albanią - 10, Czechami - 8, ale tylko w czterech meczach, i Mołdawią - 8. Tak złego bilansu w jakichkolwiek kwalifikacjach nie mieli od 10 lat, a trzy wyjazdowe pojedynki o punkty przegrali poprzednio w latach 2008-09 u schyłku kadencji Leo Beenhakkera.
W przypadku niewywalczenia awansu do przyszłorocznego turnieju w Niemczech dzięki zajęciu jednego z dwóch czołowych miejsc w grupie, a to wciąż jest możliwe, choć zależy już nie tylko od Polaków, zapewne w marcu 2024 wystąpią oni w barażach. Zakwalifikują się do nich dzięki wysokim notowaniom w ostatniej edycji Ligi Narodów.