Kluczową sprawą po beatyfikacji Jana Pawła II powinien być rachunek sumienia każdego z nas – mówi Hanna Suchocka, b. premier, ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej.
Dodaje, że beatyfikacja Jana Pawła II winna zachęcić Polskę do bardziej odważnego propagowania wizji Europy Jana Pawła II podczas prezydencji w Unii Europejskiej, którą przejmujemy za dwa miesiące.
Życie Pani Ambasador zostało głęboko zaznaczone śladami Jana Pawła II. Czym dla Pani osobiście jest jego beatyfikacja?
Hanna Suchocka: Powiem nieco przewrotnie, że beatyfikacja Jana Pawła II niewiele zmienia w moim życiu, gdyż dla mnie stało się jasne, że jest on świętym już z chwilą śmierci. Od razu odczułam to, co ludzie skandowali na Placu św. Piotra: „Santo subito!” Miałam wrażenie, że papież odszedł stąd, ale wciąż jest z nami w inny sposób, właśnie jako święty. Beatyfikacja jest natomiast potwierdzeniem świętości przez najwyższy autorytet Kościoła oraz oficjalnym otwarciem drogi do kultu danego błogosławionego.
Także już z chwilą śmierci Jana Pawła II byłam wewnętrznie przekonana, że mogę się do niego modlić. Robiłam to wielokrotnie, jak zresztą i wiele innych osób, które znam. A więc beatyfikacja - w perspektywie mojego życia duchowego - w gruncie rzeczy niewiele zmienia. Natomiast jest to dla mnie ważny etap jako ambasadora przy Stolicy Apostolskiej.
W jakim sensie?
- Zostałam tutaj ambasadorem kiedy Ojciec Święty żył, składałam listy uwierzytelniające na jego ręce. Wielokrotnie mogłam go spotykać i rozmawiać z nim na różne ważne tematy: Polski i Kościoła. Rozmawialiśmy wielokrotnie nie tylko o Kościele w Polsce, ale i na Ukrainie czy o Kościele powszechnym. Miałam poczucie, że Ojciec Święty mnie lubił i zawsze mówił do mnie: „Pani Hanko”.
Jako ambasador mogę doświadczyć dziś czegoś naprawdę niezwykłego. Mogę przeżyć ogłoszenie błogosławionym tej osoby, której składałam listy uwierzytelniające i z którą później na różnych płaszczyznach współpracowałam. To coś bardzo rzadkiego w pracy dyplomaty.
A czym ta beatyfikacja winna być dla Polski, jaka tkwi w niej szansa?
- Za każdym razem kiedy Jan Paweł II przyjeżdżał do ojczyzny, obserwowaliśmy szczególne skupienie wokół niego. Polska stawała się innym krajem - tworzyła się atmosfera jedności. Zawsze mieliśmy nadzieję, że przeniesie się to na potem. Niestety, tak się nie działo. Papież odjeżdżał, a my wracaliśmy do naszych codziennych wad. Zbyt mało było też refleksji nad tym, co Jan Paweł II chciał nam powiedzieć. Także nad tym, co każdy z nas powinien konkretnie zmienić w swoim życiu, aby iść za nim.
Teraz mamy beatyfikację. Następuje znów taki szczególny moment, jaki przezywaliśmy w czasie jego pielgrzymek. Z pewnością będzie to wielkie wzruszenie. Jeszcze raz przeżyjemy ten czas, kiedy papież był z nami i kiedy odchodził. Ale na tym przeżycie beatyfikacji nie może się zamknąć! Musimy zdać sobie sprawę, że w dniu, kiedy Benedykt XVI ogłosi Jana Pawła II błogosławionym, mamy dany nam przez Kościół wzór do naśladowania. Musimy sobie zadać wiele pytań: Jakie dla nas Polaków wynikają zobowiązania z tego faktu?
No właśnie, proszę odpowiedzieć na te pytania.
- Jan Paweł II uczył nas rzeczy, które dla każdego człowieka są bardzo trudne. Aby kochać bliźniego jak siebie samego oraz, by umieć przebaczać. My tymczasem mamy wielki problem z przebaczaniem. Bo przebaczenie potrzebne jest wtedy, kiedy jesteśmy zranieni i mamy poczucie, że druga osoba nas skrzywdziła. Jest to kwestia przekroczenia urazów i uprzedzeń. A to jest bardzo trudne. Jako Polacy mamy tendencję do „zapiekania się” w tych urazach i nie potrafimy ich przekroczyć.
Jan Paweł II ukazywał przez całe życie, że być chrześcijaninem, to znaczy cały czas przekraczać uprzedzenia wobec innych. Przebaczył Ali Agcy, który niemal go zabił, a my nie potrafimy przebaczyć komuś, kto zranił nas słowem, być może nawet przez przypadek. Pozostajemy „zapiekleni” i nie potrafimy przebaczać. To nasza wielka wada.
Tak więc kluczową sprawą po beatyfikacji Jana Pawła II powinien być rachunek sumienia każdego z nas. W czym mogę zmienić moje myślenie i moje postępowanie? Czy jestem w stanie przekroczyć moje lęki, zranienia i uprzedzenia wobec innych. Czy potrafię wyciągnąć rękę tak jak robił to Jan Paweł II. Czy jestem zdolny pójść w tym kierunku.