Gesty i deklaracje czas zastąpić faktycznymi działaniami, w efekcie których możliwe będzie podjęcie przez polski IPN prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych, by godnie upamiętnić niewinne ofiary ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej - podkreślono w wydanym w poniedziałek oświadczeniu IPN.
Oświadczenie wydane przez rzecznika Instytutu Pamięci Narodowej dr Rafała Leśkiewicza jest reakcją na opublikowany przez ukraiński portal glavcom.ua wywiad z szefem ukraińskiego IPN Antonem Drobowyczem. Na pytanie o zbrodnię wołyńską powiedział on, że warunkiem przeprowadzenia ekshumacji ofiar rzezi byłoby m.in. odrestaurowanie grobów członków UPA na Podkarpaciu. "Mam listę zniszczonych przez wandali miejsc pamięci ukraińskiej na terenie Polski. Wiele z nich pozostaje albo całkowicie zniszczone, albo uszkodzone i nieodrestaurowane. Oczywiście spodziewamy się pewnych zmian w tym zakresie. Strona polska była już o tym kilkakrotnie informowana. Nie mam informacji, czy coś się zmieniło na lepsze, czy coś zostało przywrócone" - powiedział. Zwrócił uwagę na mogiłę żołnierzy UPA na wzgórzu Monastyr, blisko osady Monasterz na Podkarpaciu. "Wydaje mi się, że trzeba uzbroić się w cierpliwość i odłożyć wszystko do czasu, aż umowy dwustronne zaczną być realizowane, aż strona polska wywiąże się ze swoich zobowiązań" - dodał.
Polski IPN podkreślił, że "od strony ukraińskiej oczekuje faktycznych działań, nawiązujących do wcześniejszych deklaracji ukraińskich władz państwowych i rządowych, pozwalających na rozpoczęcie prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych w miejscach, gdzie pomordowano Polaków, w trakcie ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej". Dodano, że ukraiński IPN nie jest dla polskiego IPN partnerem do prowadzenia dyskusji dotyczących spraw upamiętnienia. Wskazano, że za wiążące uznaje się deklarację rządu ukraińskiego, który w 2022 r. opowiadał się za zgodą na prowadzenie prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych pomordowanych Polaków.
Zdecydowanie odrzucono także argumenty Drobowycza dotyczące zagrożenia dla ukraińskich grobów w Polsce. "Nigdy żadna instytucja państwa polskiego, w tym IPN, nie podejmowała działań skutkujących likwidacją ukraińskich grobów. W przypadku Werchraty - wzgórza Monasterz, zastrzeżenia budziły dane umieszczone na pamiątkowej tablicy, a nie sama mogiła. Nikt też nie podejmował prób jej likwidacji. Tego typu nieprawdziwe stwierdzenia mają na celu stworzenie wrażenia, jakoby to strona polska była winna zaistniałej sytuacji" - podkreślono w oświadczeniu. Dodano, że strona polska wywiązuje się ze swoich zobowiązań podczas gdy "władze ukraińskie nie wyraziły jak dotąd zgody na działania polskich archeologów z Instytutu Pamięci Narodowej: zarówno na prace poszukiwawcze jak i prace ekshumacyjne". Wymieniono również miejscowości w których mogą znajdować się groby ofiar operacji polskiej, zbrodni sowieckich w 1939 r. oraz rzezi wołyńskiej, w których IPN planował przeprowadzenie poszukiwań. Wnioski w tej sprawie pozostały bez odpowiedzi ukraińskiego IPN.
W oświadczeniu przypomniano, że mimo wielu problemów, obie strony prowadzą wspólne projekty badań historycznych. Tylko w latach 2018-2023 Instytut wydał też 23 publikacje dot. stosunków polsko - ukraińskich, w tym autorstwa ukraińskich naukowców. Przywołane przykłady wyraźnie pokazują, że dialog ze środowiskiem ukraińskich naukowców trwa. Niestety, nie uczestniczą w nim przedstawiciele ukraińskiego IPN" - podkreślił rzecznik IPN.
Zdaniem polskiego IPN zbliżające się obchody zbrodni są okazją do przełamania dotychczasowych przeszkód w prowadzeniu dialogu. "Zbliżająca się 80. rocznica ludobójstwa na Wołyniu może się stać szansą dla Ukrainy, by raz na zawsze zamknąć sprawę rozliczenia się z bolesną, zarówno dla Ukraińców jak i Polaków, przeszłością. Wywiad Antona Drobowycza, nasycony nieprawdziwymi stwierdzeniami i wprowadzający w błąd opinię publiczną co do rzeczywistego stanu spraw, z pewnością temu celowi nie służy. Gesty i deklaracje czas zastąpić faktycznymi działaniami, w efekcie których możliwe będzie podjęcie przez polski IPN prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych, by godnie upamiętnić niewinne ofiary ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej - zbrodni ciążącej na naszych wzajemnych relacjach" - podkreślono.
80 lat temu, 11 i 12 lipca 1943 r. Ukraińska Powstańcza Armia dokonała skoordynowanego ataku na polskich mieszkańców ok. 150 miejscowości w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim i łuckim. Wykorzystano fakt gromadzenia się w niedzielę 11 lipca ludzi w kościołach. "Krwawa niedziela" jest uważana za szczytowy moment ludobójstwa dokonywanego przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach na Wołyniu i w Galicji.
Badacze obliczają, że tylko tego jednego dnia, 11 lipca, mogło zginąć ok. 8 tys. Polaków - głównie kobiet, dzieci i starców. Akcja UPA była kulminacją trwającej już od początku 1943 r. fali mordowania i wypędzania Polaków z ich domów, w wyniku której na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło ok. 100 tys. Polaków.
Sprawcami Zbrodni Wołyńskiej były OUN - frakcja Bandery, podporządkowana jej UPA oraz ludność ukraińska uczestnicząca w mordach polskich sąsiadów. OUN-UPA nazywała swoje działania "antypolską akcją". To określenie ukrywało zamiar, jakim było wymordowanie i wypędzenie Polaków. Za przeprowadzenie ludobójczej czystki etnicznej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej na polskiej ludności cywilnej bezpośrednią odpowiedzialność ponosi główny dowódca UPA, Roman Szuchewycz.