Kilka minut trwała w środę przed sądem w Mediolanie pierwsza rozprawa w procesie premiera Włoch Silvio Berlusconiego, oskarżonego o korzystanie z prostytucji nieletnich i nadużycie urzędu. Szef rządu swą nieobecność wytłumaczył "obowiązkami instytucjonalnymi".
W liście, przekazanym składowi sędziowskiemu przez adwokatów Berlusconi wyjaśnił, że chciał uczestniczyć w rozprawie, ale uniemożliwiają mu to obowiązki. Złożył zarazem wniosek o prowadzenie postępowania bez niego.
Z powodów proceduralnych rozprawę odroczono do 31 maja.
W sądzie nie było również głównej bohaterki skandalu obyczajowego, czyli urodzonej w Maroku 18-letniej Karimy El Mahroug, znanej jako Ruby. Według aktu oskarżenia jeszcze jako nieletnia utrzymywała ona intymne relacje z włoskim premierem w zamian za duże sumy pieniędzy.
Po rozprawie, na której obecny był adwokat Ruby, poinformowano, że nie będzie ona ubiegała się o przyznanie statusu powoda.
Drugi zarzut - nadużycia urzędu - dotyczy interwencji Berlusconiego na posterunku mediolańskiej policji w maju zeszłego roku, w wyniku której 17-letnia wtedy Ruby, oskarżona o kradzież, nie trafiła do ośrodka dla nieletnich, lecz odzyskała wolność i nie poniosła żadnych konsekwencji. Szef rządu prosząc o jej zwolnienie argumentował, że jest ona krewną ówczesnego prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka.
Do sali sądowej nie wpuszczono ekip telewizyjnych. Pilnowany przez wzmocnione siły porządkowe gmach sądu oblegany był przez kilkuset reporterów i operatorów kamer z wielu krajów świata, od Finlandii po Australię. Była również ekipa telewizji Al-Dżazira.
Przed gmachem sądu doszło do hałaśliwej wymiany zdań między przybyłymi pod budynek zwolennikami i przeciwnikami Silvio Berlusconiego. Ci pierwsi wznosili okrzyki, by postawić przed sądem prokurator, zajmującą się sprawą premiera, drudzy zaś mieli transparent z napisem: "No more" (nigdy więcej).