„Jan Paweł II doświadczał także cierpienia duchowego, wypływającego z problemów dręczących Kościół, z niesprawiedliwości, z zagrożeń, ze słabości ludzi Kościoła” – powiedział kard. Zenon Grocholewski w rozmowie z KAI. Prefekt Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego podkreśla, że Jan Paweł II był chyba jedynym człowiekiem autentycznego dialogu naszych czasów.
KAI: Wyniesienie Jana Pawła II do chwały ołtarzy 1 maja bieżącego roku to także wielkie osobiste przeżycie dla Księdza Kardynała?
– Sądzę, że będzie to wielki dzień, okazja do ponownego osobistego spotkania z Janem Pawłem II. Chciałbym, aby uroczystość ta pozwoliła mi przejąć jak najwięcej z Jego ducha, żyć dogłębnie tymi samymi wartościami i reprezentować je na zewnątrz. Zastanawiam się często, co sprawiało, że pomimo długiego pontyfikatu cieszył się on coraz większym szacunkiem wiernych, a także wielu przedstawicieli życia publicznego. Zaświadczył o tym przecież jego pogrzeb. Sądzę, że jednym z zasadniczych elementów jest fakt, iż Jan Paweł II był chyba jedynym człowiekiem autentycznego dialogu naszych czasów.
KAI: Co go tak wyróżniało?
– Charakteryzowały ten dialog cztery elementy: Po pierwsze – Jan Paweł II rozmawiał ze wszystkimi, z ludźmi różnych religii i światopoglądów, różnych stanów i zawodów. Nie ma takiej kategorii osób, z którymi by nie rozmawiał. Po drugie – do wszystkich odnosił się z szacunkiem. Nigdy nikogo nie obraził. Po trzecie – wobec wszystkich był sobą, świadczył o swojej wierze. Pomimo, że jako młody człowiek był aktorem, nigdy nie „grał”, nie starał się dostosowywać do otoczenia czy okoliczności, żeby tanim kosztem zyskać uznanie czy powodzenie. Przeciwnie – był zawsze sobą. Zawsze dzielił się tym, czym żył, o czym był przekonany. Czyli – był uczciwym interlokutorem. Po czwarte – był zawsze koherentny. Przez ponad 26 lat pontyfikatu nie zmieniał swego nauczania i postawy, nie uzależniał ich od konkretnych zewnętrznych warunków. Ja myślę, że taka postawa dialogu była jednym z bardzo mocnych elementów, którymi Jan Paweł II zaimponował światu. W ten sposób jednoczył, a nie dzielił. Dlatego na jego pogrzeb, pragnąc oddać hołd przybyli wszyscy. Będąc na Tajwanie między innymi odwiedziłem klasztor buddystów, w którym mieszkało około tysiąca mnichów. Ich przeor na jednym z centralnych miejsc umieścił swoje zdjęcie z Ojcem Świętym i tym się pochwalił.
KAI: Zatem – do czego Jan Paweł II powinien pobudzać świat początków trzeciego tysiąclecia?
– Sądzę, że Ojciec Święty powinien nam nade wszystko uświadomić znaczenie modlitwy. Kiedy kilka dni po wyborze na Stolicę Piotrową udał się do leżącego niedaleko od Rzymu sanktuarium na Mentorelli, powiedział: „Przyjechałem tutaj, bo to miejsce pomagało mi się modlić”. Stwierdził przy tej okazji, że pierwszym zadaniem papieża jest modlitwa (nie jakaś aktywność), że jest ona także pierwszym warunkiem jego posługiwania w Kościele i w świecie. Dodał, że modlitwa jest istotnie pierwszym wyrazem prawdy o człowieku, pierwszym warunkiem prawdziwej wolności człowieka. W innym przemówieniu, wygłoszonym nieco później, podkreślił, że jedna chwila prawdziwej adoracji ma większą wartość i przynosi więcej pożytku niż najintensywniejsza działalność, choćby to była nawet działalność apostolska.
KAI: Ksiądz Kardynał był często świadkiem modlącego się papieża?
– Zaproszony na Mszę św. w prywatnej kaplicy Ojca Świętego zawsze byłem urzeczony Jego spokojem. Jan Paweł II głęboko przeżywał ofiarę sprawowaną na ołtarzu. Jestem przekonany, że Jego rozmodlenie jest wielkim wyzwaniem dla współczesnego świata, skoncentrowanego na aktywności, na działaniach zewnętrznych, zaniedbującego natomiast kontakt z Bogiem, z niewątpliwą szkodą dla życia jednostek, jak i kontaktów międzyludzkich.