W ciągu doby 400 imigrantów przybyło do soboty na włoską wyspę Lampedusa, która pogrąża się w coraz większym chaosie w związku z ich masowym napływem z Tunezji. Polemikę we Włoszech wywołała deklaracja finansowania ich powrotu do kraju pochodzenia.
W kierunku Lampedusy płyną kolejne łodzie i stateczki. Włoska Straż Nabrzeżna wyruszyła na pomoc jednostce, płynącej z wybrzeży Libii z około 300 osobami na pokładzie.
Od początku roku na włoskie wybrzeża przybyło kilkanaście tysięcy uciekinierów z północnej Afryki, w większości Tunezyjczyków. Niemal wszyscy dotarli na wyspę Lampedusa, co sprawiło, że zapanował tam głęboki kryzys z powodu całkowitego przepełnienia ośrodka dla uchodźców, poważnych problemów sanitarnych oraz braku wody pitnej. Jej pierwszy transport ze stałego lądu przypłynął statkiem w sobotę nad ranem. Następny statek z wodą jest drodze z Kalabrii. Przybysze z północnej Afryki ustawiają się w długich kolejkach do punktów, w których rozdawany jest chleb i woda.
Dochodzi wśród nich nawet do buntów, gdy nie otrzymują jedzenia na czas. Jednocześnie protestują mieszkańcy wyspy, którzy domagają się rozwiązania sytuacji i powstrzymania fali napływu nielegalnych imigrantów, koczujących w straszliwych warunkach pod gołym niebem i w prymitywnych, budowanych przez siebie szałasach oraz namiotach.
Podczas gdy każdego dnia na wyspę przypływa łodziami po kilkuset ludzi, również kilkuset przewożonych jest samolotami, statkami i okrętami marynarki wojennej do przeznaczonych dla nich struktur w innych częściach Włoch. Jednak cały czas liczba imigrantów, przebywających na Lampedusie wynosi ponad 4 tysiące, tyle ile liczy miejscowa ludność.
Sobotnie media poinformowały, że rząd Włoch gotów jest dać nawet do 2500 dolarów każdemu nielegalnemu imigrantowi, który dobrowolnie powróci do swego kraju. Takie rozwiązanie przewiduje strategia gabinetu Silvio Berlusconiego w celu rozwiązania kryzysu imigracyjnego.
W związku z artykułami prasowymi na ten temat ministerstwa spraw wewnętrznych i zagranicznych Włoch wyjaśniły w nocie, że ten plan finansowy będzie zrealizowany pod jednym tylko warunkiem: jeśli fundusze na ten cel przeznaczy także Unia Europejska.
"Państwo może wyłożyć z góry fundusze, ale ich definitywny zwrot to zadanie Komisji Europejskiej, która udostępnia środki w trybie pilnym" - wyjaśnił stanowisko rządu szef dyplomacji Franco Frattini.
Zupełnie innego zdania jest jednak przywódca koalicyjnej prawicowej Ligi Północnej, minister do spraw reform Umberto Bossi, który poproszony o komentarz do gotowości finansowania repatriacji nielegalnych imigrantów oświadczył: "Co takiego? Mamy płacić? Ja bym nie dał nic, załadowałbym ich i odesłał". "Jeśli wrócą, odeślemy ich do domu jeszcze raz" - oznajmił Bossi.