Siły lojalne wobec przywódcy Libii Muammara Kadafiego bombardowały w poniedziałek przez wiele godzin miasto Zintan - poinformowała telewizja Al-Dżazira nie podając szczegółów.
O trwających od kilku dni walkach w tym mieście, położonym około 130 km na południe od Trypolisu, informowała już w sobotę telewizja Al-Arabija. Miało wówczas dojść do ostrzału miasta przez czołgi.
Tymczasem szef Afrykańskiego Dowództwa wojsk USA, generał Carter Ham, poinformował, że samoloty koalicji międzynarodowej wystrzeliły kolejnych 12 rakiet typu cruise w kierunku libijskich stanowisk dowództwa i obrony przeciwlotniczej.
Bombardowanie w poniedziałek było dalszym ciągiem operacji lotniczej sił międzynarodowych, wynikającej z mandatu rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, która upoważniła do "użycia wszelkich niezbędnych środków" dla ochrony ludności cywilnej Libii przed atakami sił reżimu.
Generał Ham wypowiadał się na telekonferencji prasowej ze sztabu wojsk amerykańskich w Niemczech. Oświadczył, że siły koalicji skupiają się teraz na tym, by sparaliżować zdolności dowództwa libijskiego do kierowania wojskami.
Powiedział również, że siły międzynarodowe nie koordynują bezpośrednio swoich działań z rebeliantami i nie dostarczają im wsparcia lotniczego.
Ham poinformował, że strefa zakazu lotów nad Libią zostanie wkrótce poszerzona, kiedy do operacji dołaczą ze swoimi samolotami następne kraje koalicji.
Ogłosił też, że reżimowe libijskie wojska lądowe wycofały się z okolic Benghazi i posuwają się na południe wykazując "niewiele woli i zdolności" do dalszej walki.