O europejskiej solidarności i polskim uporze z Markiem A. Cichockim rozmawia Artur Bazak
dr Marek A. Cichocki - filozof, dyrektor programowy w Centrum Europejskim Natolin i redaktor naczelny pisma „Nowa Europa. Przegląd Natoliński”. Od 2003 r. jest wydawcą i reda- ktorem rocznika „Teologia polityczna”. Autor wielu książek, m.in „Porwanie Europy”.
Od 11 stycznia 2007 r. doradca społeczny Prezydenta RP.
Artur Bazak: Jak Pan ocenia dobiegający końca okres prezydencji niemieckiej w UE?
Marek Cichocki: – Trudno jeszcze powiedzieć, czy ta prezydencja będzie sukcesem, czy nie. Tak naprawdę rozstrzygnie się to dopiero między 21 a 23 czerwca, na szczycie w Brukseli. Z polskiej perspektywy można mówić o dwóch istotnych rzeczach, które należy ocenić pozytywnie. Pierwsza to wpływ, jaki mieliśmy na treść Deklaracji Berlińskiej. Drugim sukcesem jest to, że nie udało się w dyskusji na temat przyszłości Traktatu Konstytucyjnego zepchnąć Polski do narożnika. Cały czas utrzymujemy się w głównym nurcie dyskusji.
Polska być może nie jest w narożniku, ale wygląda na to, że formułując zastrzeżenia co do pewnych istotnych części traktatu, jak system podejmowania decyzji, skazujemy się na bycie hamulcowym Europy.
– Jeżeli porówna się sytuację, jaką mieliśmy na początku tego roku – kiedy również w Polsce mówiono nam, że powinniśmy przestać się upierać przy kwestiach związanych z systemem głosowania – z tym, co mamy w tej chwili, to jednak dostrzegam całkiem poważny postęp. Coraz więcej krajów próbuje zrozumieć nasz punkt widzenia. Udało się nam przekonać naszych partnerów, że mamy poważne argumenty. I że warto nas słuchać, bo chodzi nam o coś bardzo istotnego. Jeżeli będziemy mieć sprzyjające warunki, to jest szansa, żeby tę uwagę przekuć później na szczycie w konkretne poparcie. Tak zwanego pakietu instytucjonalnego – więc i zapisów dotyczących systemu głosowania – nie da się utrzymać. Na ten temat dyskusja już trwa.
I to jest sukces?
– Tak. Myślę, że pakiet instytucjonalny został otwarty. To podstawowy warunek, żeby Polska nie została pominięta w swoich postulatach.
Jakimi argumentami dysponujemy w sprawie zmiany, niekorzystnego dla nas obecnie, systemu głosowania, który uprzywilejowuje duże państwa UE?
– Naszym podstawowym argumentem jest doprowadzenie do sytuacji, w której wszyscy obywatele państw członkowskich, niezależnie od tego, czy są obywatelami niemieckimi, francuskimi, polskimi czy brytyjskimi, będą mieli taki sam wpływ na podejmowanie decyzji. Inaczej mówiąc, domagamy się „zasady równego wpływu”, która zresztą jest zapisana w Traktacie Konstytucyjnym w art. 1.45. Zatem zrealizowanie naszych postulatów tak naprawdę jest wypełnieniem zobowiązań, które już znajdują się w Traktacie Konstytucyjnym. Chcemy, żeby różnica między różnymi populacjami nie była tak duża, jak to jest w tej chwili.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozmowa z Markiem A. Cichockim