Biden: Nigdy nie byłem większym optymistą, jeśli chodzi o przyszłość Ameryki

Stan naszej unii jest silny; nigdy nie byłem większym optymistą, jeśli chodzi o przyszłość Ameryki - oznajmił prezydent USA Joe Biden w corocznym orędziu o stanie państwa wygłoszonym w Kongresie. Prezydent zadeklarował m.in. że Ameryka będzie nadal wspierać Ukrainę i jest na dobrej drodze, by wygrać rywalizację z Chinami.

"Ponieważ dusza tego kraju jest silna, ponieważ kręgosłup tego kraju jest silny, ponieważ naród tego kraju jest silny, stan naszego państwa jest silny" - powiedział prezydent, wykonując swój konstytucyjny obowiązek przedstawienia corocznego orędzia Kongresowi. Jak dodał, nigdy nie zapatrywał się z większym optymizmem na przyszłość Ameryki.

W przemówieniu zdominowanym głównie przez kwestie gospodarcze i polityki wewnętrznej, Biden wielokrotnie podkreślał wagę ponadpartyjnej współpracy i reformy, które udało się dzięki niej osiągnąć, w tym bezprecedensowe inwestycje w infrastrukturę, walkę ze zmianą klimatu i produkcję półprzewodników.

"Inflacja jest globalnym problemem ze względu na pandemię, która zakłóciła łańcuchy dostaw i wojnę Putina, która zakłóciła dostawy energii i żywności. Ale jesteśmy w lepszej pozycji, niż jakikolwiek kraj na Ziemi" - podkreślał Biden, wskazując na spadające wskaźniki inflacji, cen żywności i benzyny, niższe ceny i rekordowo niskie bezrobocie.

Podkreślił też zmianę podejścia Ameryki do gospodarki i nastawienie na odbudowę amerykańskiego przemysłu.

"Przez zbyt wiele dekad importowaliśmy produkty i eksportowaliśmy miejsca pracy. Teraz, dzięki wszystkiemu, co zrobiliśmy, eksportujemy amerykańskie produkty i tworzymy amerykańskie miejsca pracy" - mówił. "Zapewniamy, że łańcuch dostaw dla Ameryki zaczynał się w Ameryce" - dodał. Zapowiedział też, że wszystkie materiały używane do inwestycji w ramach wartych ponad bilion dol. inwestycji uchwalonych przez Kongres będą pochodziły z USA.

Jednocześnie Biden wezwał Kongres - w którym od stycznia Izbę Reprezentantów kontrolują Republikanie - by uniknął "gospodarczej katastrofy" i podniósł limit zadłużenia. Wytknął przy tym, że gdy podczas rządów Donalda Trumpa doszło do rekordowego wzrostu długu, parlament nie wahał się przed takim krokiem, podczas gdy teraz Republikanie grożą, że na to nie pozwolą bez cięć w wydatkach.

"Niemal 25 proc. naszego całego długu, akumulacja którego zajęła 200 lat, została dodana tylko przez ostatnią administrację. Jak zareagował Kongres na cały ten dług? Podniósł limit zadłużenia trzykrotnie bez warunków wstępnych ani kryzysów. Zapłacił rachunki Ameryki, by uniknąć gospodarczej katastrofy dla naszego kraju" - mówił prezydent.

Oskarżył przy tym część Republikanów o szantaż i chęć wymuszenia na nim radykalnych cięć w wydatkach socjalnych, w tym cięcia w systemie emerytalnym i ubezpieczeniach zdrowotnych dla seniorów. Na te słowa politycy opozycji zareagowali głośnym buczeniem.

"Mamy więc jednomyślność" - skwitował Biden.

Prezydent zapowiedział też, że zawetuje jakiekolwiek cięcia tych programów, wezwał też do przywrócenia ulg podatkowych na dzieci, a także "pociągnięcia do odpowiedzialności mediów społecznościowych za eksperymenty, które przeprowadzają na dzieciach". Zapowiedział też weto, jeśli na jego biurko trafią ustawy ograniczające aborcję, czy zwiększenie cen leków.

W części przemówienia poświęconej polityce zagranicznej, Biden skupił się na wojnie na Ukrainie oraz konkurencji z Chinami.

"Inwazja Putina jest epokowym testem. Testem dla Ameryki, testem dla świata: czy staniemy w obronie najbardziej podstawowych zasad? Czy staniemy w obronie suwerenności? Czy staniemy w obronie prawa ludzi do życia wolnego od tyranii? Czy staniemy w obronie demokracji?" - mówił prezydent. "Rok później, znamy odpowiedź: Tak, staniemy. Tak stanęliśmy. Razem zrobiliśmy to, co Ameryka robi najlepiej: przewodziliśmy" - dodał.

Zwracając się do ambasador Ukrainy Oksany Markarowej, która jest jednym z gości honorowych, zapewnił ją, że Ameryka jest zjednoczona we wsparciu jej kraju.

"Będziemy was wspierać tak długo, jak trzeba" - powiedział Biden.

Mówiąc o Chinach, prezydent stwierdził, że o ile wcześniej mówiło się, że Chiny rosły w siłę, zaś Ameryka podupadała, teraz już tak nie jest. Zadeklarował, że choć nie chce konfliktu z ChRL, to zamierza wygrać rywalizację z Chinami i wezwał do jedności w obliczu tego wyzwania. Odniósł się też do kwestii zestrzelenia przez USA chińskiego balonu szpiegowskiego.

"Jestem zobowiązany, by współpracować z Chinami, gdzie jest to korzystne dla amerykańskich interesów i świata. Ale niech nikt nie ma złudzeń: jak pokazaliśmy w ubiegłym tygodniu, jeśli Chiny zagrożą naszej suwerenności, podejmiemy działania, by chronić nasz kraj. I to zrobiliśmy" - oznajmił.

Zaznaczył jednocześnie, że podczas jego prezydentury demokracje się wzmocniły, zaś autokracje osłabły. "Wskażcie mi światowego przywódcę, który chciałby się dziś zamienić miejscami z Xi Jinpingiem" - przekonywał.

Biden odniósł się też do sprawy policyjnej brutalności i głośnego zabójstwa przez policjantów Tyre Nicholsa w Memphis, którego rodzice byli jednymi z gości zaproszonych przez Pierwszą Damę. Biden wezwał do kompleksowych reform policyjnych i pociągnięcia do odpowiedzialności funkcjonariuszy, którzy nadużywają swojej władzy. Zwracał też uwagę na rasizm, którego ze strony policjantów doświadczają mniejszości rasowe.

Oficjalnej odpowiedzi Republikanów na przemówienie Bidena wygłosiła Sarah Huckabee Sanders, była rzeczniczka prasowa Białego Domu Donalda Trumpa, a obecnie gubernator stanu Arkansas. 40-letnia Sanders, najmłodsza rządząca obecnie szefowa władz stanowych, stwierdziła, że Biden nie nadaje się do swojej roli, okazuje słabość wobec Chin i nielegalnych imigrantów, a jego słabość "naraża kraj na ryzyko".

Oskarżyła też lewicę o wywołanie wojny kulturowej i "zmuszania do udziału w swoich rytuałach, salutowania ich flag i wielbienia ich fałszywych idoli". "Linia podziału w Ameryce nie przebiega już między prawicą i lewicą. Wybór jest między normalnością i szaleństwem" - dodała.

« 1 »