Na 30. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnychw Gdyni nie było filmów zdecydowanie złych. Może tylko kilka niepotrzebnych. Dominowały tematy współczesne.
„Komornik” i inni
Do wielkiej formy powrócił Feliks Falk. Twórców filmu uhonorowano także wyróżnieniami za scenariusz, zdjęcia i rolę drugoplanową. „Komornik” może liczyć na powodzenie u widza, podobnie jak to było z „Wodzirejem”. Interesujący scenariusz, doskonałe tempo opowieści i przede wszystkim znakomita kreacja Andrzeja Chyry. Znany z „Długu” aktor gra pewnego siebie, bezwzględnego komornika. W ogołoconym ze sprzętów mieszkaniu nie waha się wyrwać akordeonu z rąk ciężko chorej dziewczynki, dla której jest on jedyną rozrywką. Podobnie jak w wielu innych pokazanych na festiwalu filmach Falk kreśli ponury obraz polskiej współczesności, biedy i korupcji. Jednak bohater filmu w pewnym momencie zatrzymuje się, starając odkupić swoje winy wobec tych, których skrzywdził. Co zresztą nie wychodzi mu na dobre. Reżyser tej nagłej przemianie nadaje ironiczny dystans, ale ostatnie sceny sugerują, że komornik nie będzie już tym samym człowiekiem co przedtem.
Jury wyróżniło „Komornika”, chociaż równie poważnym kandydatem do grand prix była „Persona non grata” Krzysztofa Zanussiego. Reżyser podjął nieobecny praktycznie w polskim kinie temat rozliczenia z przeszłością dawnego działacza opozycji. Zrobił to w sposób atrakcyjny, unikając publicystycznej retoryki, obecnej w jego ostatnich filmach. Bohater filmu jest postacią niejednoznaczną, a najważniejsze pytanie, jakie zadaje film, dotyczy przyczyn, które sprawiły, że rzeczywistość, w której żyjemy, rozminęła się z tą, o jakiej marzyli on i jego koledzy. Ostatecznie film otrzymał Nagrodę Jury.
Nagrodę za reżyserię otrzymał z kolei Leszek Wosiewicz.
Jego „Rozdroże Cafe” to opowieść zainspirowana głośnym napadem na Kredyt Bank w Warszawie. Film nie jest rekonstrukcją wydarzeń, przedstawia ponurą rzeczywistość i ludzi, którzy jedyną możliwość poprawy swego beznadziejnego losu widzą w dokonaniu przestępstwa. Wosiewicz nie broni swoich bohaterów, ale też ich nie potępia. Jak powiedział na konferencji prasowej, historia opowiadana w filmie ma dla niego coś ze „Zbrodni i kary” Fiodora Dostojewskiego. Grzegorz, główny bohater „Rozdroża Cafe”, może w sensie duchowym znaleźć wyjście z sytuacji jedynie przyjmując na siebie winę. I to nie tylko za siebie, ale również za współtowarzyszy zbrodni.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz