Obserwacja zachowań ludzi prowadzi do paradoksalnego stwierdzenia: niby wszyscy pragną pokoju, ale wygląda na to, że wielu wcale go nie chce
Pokój ludziom dobrej woli...! W tym prostym zdaniu mieści się stwierdzenie, że pokój jest darem, jaki otrzymują ludzie dobrej woli. A jeśli darem danym ludziom, to nie może być od nikogo innego, jak od samego Boga. I jak wszystkie dary Boże, w pełni, w sposób niezamącony posiadany w wieczności, tu, na ziemi zaś udzielony do realizacji. Pokój to podarowana nam i umożliwiona kondycja naszego życia – we wszystkich jego segmentach i obszarach: życie w stanie pokoju! Nazwa „pokój” oznacza więc przeciwieństwo wojny, kłótni, awantur. Mówimy wtedy o pokoju politycznym czy społecznym. Ale oznacza też nasz subiektywny stan, nasze samopoczucie, gdy jesteśmy spokojni, odprężeni, opanowani, bezkonfliktowi. Pokój jest pragnieniem ludzkości.
A jednak nie brak niepokojów, wojen, a nasze samopoczucie pozostaje dalekie od nastrojów pokojowych. Pragniemy pokoju, a nie ma pokoju – dlaczego? Obserwacja zachowań ludzi prowadzi do paradoksalnego stwierdzenia: niby to wszyscy pragną pokoju, ale wygląda na to, że wielu wcale go nie chce. Odnosi się wrażenie, że mimo powszechnego pragnienia pokoju, jednak brak woli pokoju. Przypominają się onegdajsi obrońcy pokoju, co to w imię pokoju byli gotowi wywołać wojnę. A przecież bez woli pokoju nie ma pokoju. Trzeba mieć dobrą wolę pokoju, trzeba chcieć pokoju, co nasamprzód znaczy, chcieć żyć w pokoju ze swymi bliźnimi. „Czynić pokój” w środowisku. Dążyć do zgody. Dawać drugim takiego samego pokoju, jakiego pragnęłoby się dla siebie. Co znaczy też, zachować spokój wobec zewnętrznych zakłóceń, oddziaływać kojąco i łagodząco, oględnością i delikatnością rozbrajać osobników kłótliwych i agresywnych. Wyhamowywać odruchy i pilnować języka...
Zwłaszcza rola języka jest bardzo ważna. Językiem zwiastuje się pokój (jak w Noc Bożonarodzeniową), ale też językiem wypowiada się wojnę. A użycie języka do wszczęcia wojny to jego totalne wypaczenie. Bo mamy go dla wyśpiewania chwały Bożej i porozumiewania się z bliźnimi. Język, służąc wyrażeniu naszych myśli, uczuć i woli, stoi u podstaw wszelkiej kultury, rozumianej jako rezultat naszego respektu wobec ludzi i natury (dlatego kultura i pokój wzajemnie się warunkują). Niestety, jakże często używamy języka tak, że nawet wtedy, gdy faktycznie nie ma wojny i milczą bronie, można odnieść wrażenie, że żyjemy w stanie ciągłej wojny. W naszej mowie dużo zwrotów z arsenału bojowego: wciąż demaskuje się wrogów, ciągle z kimś się walczy, przeciw komuś mobilizuje, ustawia się fronty, zwiera szeregi... Nieraz już same słowa są głęboko raniącymi pociskami, bywa, że obliczonymi na uśmiercenie.
Życzę Czytelnikom pogłębionego przeżywania chrześcijańskiego orędzia pokoju. „Pokój z nami...”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Remigiusz Sobański, profesor prawa kanonicznego