Odwiedzając kraj naszych południowych sąsiadów, szczególnie w okresie świątecznym, można przenieść się do krainy dzieciństwa. Nie chodzi tylko o popularne jarmarki świąteczne, bo takie można znaleźć bliżej swojego miejsca zamieszkania. Kraj Hradecki to region, gdzie klimat Bożego Narodzenia obecny jest właściwie przez cały rok.
Czesi uwielbiają szopki bożonarodzeniowe. Do tego stopnia, że wiele z nich jest eksponowanych przez cały rok w muzeach. W Třeběchovicach pod Orebem (zaledwie 39 km od Kudowy-Zdroju) znajdziemy ponad 400 eksponatów, wykonanych z najróżniejszych materiałów – od chleba po wosk. Ale największą atrakcją jest ponad stuletnia ruchoma szopka wykonana przez rzeźbiarzy ludowych Józefa Probošta, Józefa Kapucíana i autora mechanizmu Józefa Frimla.
Szopka dla żony
W centralnej części muzeum, gdzieś w półmroku, na przestrzeni 7x3x2 metrów skrywa się prawdziwe drewniane arcydzieło. Gdy odwiedzający rozsiądzie się już wygodnie, zaczyna się spektakl – postaci w szopce nagle ożywają, „betlejka” się rozświetla i dopiero wtedy można dostrzec z jaką pieczołowitością konstruktor wykonał blisko 2000 elementów szopki.
– Kiedy pomysłodawca szopki Josef Probošt wrócił z wojny, szybko się ożenił, wkrótce na świecie pojawił się synek, który niestety zmarł po 8 miesiącach – opowiada Petra Jandova z třeběchovickiego Muzeum Szopek Bożonarodzeniowych. – Żeby pocieszyć żonę, przed Bożym Narodzeniem przygotował dla niej drewnianą szopkę. Wykonywanie szopek stało się hobby Probošta i z czasem także sąsiedzi zaczęli prosić go o przygotowanie stajenek. Tak narodził się w jego głowie pomysł, by zrobić nieco większą szopkę, w której postaci będą się poruszać.
Dziś szopka, która kryje w sobie historię ludzkiej pomysłowości, pracowitości i cierpliwości, zachwyca i małych i dużych. Sam jej twórca – jak wspominali miejscowi – poświęcił całe swoje życie temu dziełu, które stworzył i rozwijał całkiem bezinteresownie, nie dla pieniędzy. Wprawne oko odnajdzie wśród poruszających się w szopce wyrzeźbionych w drewnie postaci również figurkę samego twórcy.
Stavovské divadlo
Ze świętami Bożego Narodzenia wiąże się także zwyczaj przyozdabiania świątecznego drzewka. Na terenie dzisiejszych Czech po raz pierwszy przystrojono choinkę w 1812 roku i wystawiono przed praskim teatrem Stavovské divadlo. Z czasem zwyczaj przyjął się także w czeskich domach, choć w tych biedniejszych symbolicznie zawieszano pod sufitem tylko jedną, przystrojoną gałąź. O starych czeskich zwyczajach adwentowych i świątecznych można dowiedzieć się w bajkowym pałacu Hradek u Nechanic.
– Na świętej Łucji, 13 grudnia, po domach chodziły dziewczęta przebrane na biało i sprawdzały czy domostwo jest przygotowane na godne świętowanie Bożego Narodzenia – mówi Radka Hruškova, przewodniczka po pałacu. – Jeśli test wyszedł pomyślnie, gęsim piórem robiły trzy znaki krzyża.
Pałacowe pokoje w Hradku u Nechanic, w okresie świątecznym wyglądają bajkowo, tak jakbyśmy przenieśli się w czasie do wigilijnego wieczoru z końca XIX wieku, a gospodarze już za moment mieli zasiąść do świątecznej kolacji. Zresztą sam pałac, siedziba znamienitego rodu Harrachów, zaprojektowana przez angielskiego architekta Edwarda Bucktona Lamba w romantycznym stylu windsorskiego gotyku, jest często plenerem filmowym, który szczególnie upodobali sobie twórcy bajek i baśni.
Bombka jak Krecik
Bałwanek, bombka z namalowanymi śnieżynkami, szpic, który pięknie błyszczał na szczycie choinki – chyba każdy ma w pamięci ulubione ozdoby choinkowe z domu rodzinnego. Niedaleko Hradku u Nechanic, w mieście Dvůr Králové nad Labem jest Muzeum Miejskie, w którym przez cały rok można oglądać bombki choinkowe z przeszłości. Najstarsze eksponaty pochodzą z lat 30. XX wieku. Zadziwiające, jak w kolejnych dziesięcioleciach zmieniały się gusta – kiedyś przeważały tradycyjne bombki z motywami zimowymi, a już pod koniec XX wieku modne stały się ozdoby w kształcie owoców czy instrumentów muzycznych. W tym sezonie hitem są bombki w kształcie pierników.
W mieście Dvůr Králové nad Labem produkcja bombek przechodzi z pokolenia na pokolenie.
– Firmę założył w 1918 roku nasz prapradziadek – mówi Romana Juklova z zakładu szklarskiego Ozdoba. – Wszystko zaczęło się od handlu perłami szklanymi, ale w czasie wielkiego kryzysu przerzucił się na produkcję ozdób z cienkiego szkła.
Proces produkcji ozdób choinkowych to nie żadna tajemnica. Kto ciekawy, może odbyć wycieczkę od miejsca gdzie pracownicy nagrzewają nad palnikiem szklaną rurkę, którą następnie skraca się na odpowiednią długość, by ostatecznie nadać tworzywu odpowiednią formę ozdoby, przez miejsca gdzie się je farbuje, aż do magicznego pokoju, gdzie na prawie gotową bombkę nanosi się różne malowane detale. Panie pracujące w tym miejscu muszą wykazywać się niezwykłą precyzją i „artystycznym okiem”, domalowując bombce w kształcie Krecika wąsy i oczy. Na specjalnych stojakach wiszą już rzędy domków, szyszek czy okrągłych bombek.
Kucharz Napoleona
Czas Adwentu i świąt Bożego Narodzenia to także w Czechach czas słodkości. Co kraj to obyczaj, aczkolwiek pierniczki wszędzie są w czołówce ulubionych świątecznych przysmaków. W domach, w Kraju Hradeckim, nie może natomiast zabraknąć ręcznie wyrabianych rurek waflowych, z nadzieniem lub bez, zwanych Hořické trubičky. Krąży legenda, że po niepowodzeniach rosyjskiej kampanii Napoleona, rozproszone resztki jego armii znalazły się także w okolicach czeskich Hořic. W tym gronie miał znaleźć się podobno osobisty kucharz samego Napoleona, który w podziękowaniu za przyjęcie pod swój dach, ofiarował niejakiej pani Líčkovej, tajną recepturę jednego ze słodkich przysmaków swojego przywódcy. Dziś nadal zajadają się nim w całej Republice Czeskiej, ale produkować można go tylko w Hořicach, bo to czeski produkt regionalny chroniony pochodzeniem regionalnym. Łasuchom, w okresie świątecznym, szczególnie smakuje rurka posmarowana miodem, z posypką z kakao i cynamonem... Można uwierzyć, że tym przysmakiem zajadał się sam Bonaparte...
Czytaj też: Koncert „Betlejem w Polsce” 2022
Marek Piechniczek