Słów wypowiedzianych bez serca, lepiej w ogóle nie wypowiadać..
Łatwo łudzimy się własnymi przemowami, wprowadzają nas w iluzję przekonania, iż to, co mówimy jest tym, czym żyjemy. Znam kogoś, kto widząc muszkę owocową otwiera usta i nazywa ją drosophila melanogaster, by zrobić wrażenie eksperta w każdej dziedzinie. Istnieją ludzie, którzy wstydzą się powiedzieć słowo WŁAŚNIE, wolą powiedzieć EXACTLY! Okłamujemy samych siebie wygłaszając prawdy przeczytane w mądrych księgach i aplikując je do kolekcji osobliwych cytatów. Im bardziej ktoś nie czuje się pewnie, z tym z usilniejszą determinacją wypowiada pewniki skradzione autorytetom. Podobnie łatwo się nauczyć na pamięć modlitwy lub Bożego Słowa, ale o wiele trudniej wpuścić je do serca, by stały się tam rozważaniem w dzień i w nocy. Jeśli chcesz wiedzieć, czy naprawdę sercem się modlisz możesz o tym się dowiedzieć tylko w jeden sposób: po zakończeniu modlitwy, gdy zamkniesz usta, modlitwa ciągle będzie w twoim sercu rozbrzmiewać. Bóg zwracając się do Jozuego, kazał mu nie tylko mieć na ustach święte Słowa, ale też je rozważać w dzień i w nocy. Miriam rozważała w swoim sercu Słowo, które usłyszała od anioła a Ono stało się w niej Ciałem. Nasz świat nauczył nas wypowiadać słowa bez serca, bez rozważania, bez zastanowienia, bez wpuszczenia ich do wnętrza.
Mamy na ustach tysiące mądrych sformułowań, ale nie przełykamy, tylko je wypowiadamy na sposób wyplucia. Słowa nie wpuszczone do wnętrza są jak pokarm, który się nie przegryzło i nie posmakowało tylko wypluło. Jest to niesmaczne, gdy ktoś mówi coś nieprzemyślanego, bez duchowej asymilacji, bez przetrawienia sercem. Przypomina to odruch anorektyka. Podobnie powszechne jest postrzeganie innych bez wejrzenia w ich serce, patrzy się tylko na usta, na tytuły, zwraca się uwagę na elokwencję, czar, erudycję, erystykę, na wygadanie, które przecież jakże często ociera się o bezczelność. Oziębły arcykapłan Heli przyglądał się jedynie ustom Anny, gdy ta żarliwie się modliła w Szilo i dlatego myślał, że jest pijana. Pozory mylą.
Żydzi widząc cud glosolalii w dzień Zesłania Ducha Świętego myśleli, że apostołowie są pijani. Hiob przetrwał wszelkie próby, gdyż nie tylko miał na ustach słowa Boga, ale ukrywał je głęboko w sercu (Hi 23, 12). A kiedy na końcu jego próby objawił się Bóg, Hiob przyłożył rękę do ust, by jego modlitwy za przyjaciół były zanoszone jedynie sercem i właśnie w ten sposób uratował ich od konsekwencji kłamstw, które wypowiadali o Bogu swymi ustami. Decydują przysięgi serca a nie deklaracje ust. Kiedy Bóg daje Słowa do naszych ust, trzeba je wpuścić do wnętrza, do serca, aby one oczyściły nasze myślenie, uczucia, sumienie. Starożytni anachoreci nazywali medytowanie Słowa Bożego w modlitwie RUMINATIO, przeżuwaniem. Dzięki tej metodzie, pozornie banalne słowa z Pism ujawniały zadziwiające bogactwo smaków mądrości.
Gdy Bóg powoływał Ezechiela, dał mu do ust zwój Pism pełen przykrych słów o ludzkiej nieprawości. Ten zjadłszy ów zwój odczuł w ustach słodycz, ale gdy taką samą wizją zostaje poczęstowany Jan, Księga jedynie w ustach okazała sie słodka jak miód, we wnętrznościach stała się gorzka niczym piołun. Medytując dzisiejszy fragment Ewangelii, pragnę w sobie zaszczepić nie tylko skłonność do głębszego rozważania Słowa Bożego, ale też zdolność do wnikliwszego słuchania innych, a także liczenia się z każdym wypowiedzianym przez moje usta słowem. Zbyt wiele już kłamałem, by nie uchodzić za kłamcę. Słów wypowiedzianych bez serca, lepiej w ogóle nie wypowiadać.
W papierowym wydaniu numeru 35/2009 została wydrukowana homilia z ubiegłego roku. Za pomyłkę przepraszamy wszystkich Czytelników.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
o. Augustyn Pelanowski OSPPE