Faryzeusze i uczeni w Piśmie otrzymali łaskę. Spotkali Kogoś, kto powiedział im prawdę o nich. Być może dotąd myśleli, że wystarczy trzymać się żydowskiej tradycji, aby być bez zarzutu przed Bogiem.
Gorszyła ich przy tym postawa tych, którzy takich zwyczajów nie przestrzegali. Jezus daje im do zrozumienia, że za zasłoną pozornej nieskazitelności kryje się brud grzechu, że choć na zewnątrz wyglądają porządnie, to naprawdę w sercu odrzucili Boga. Ale czy Chrystus mówi tu tylko o Jemu współczesnych?
Czy kiedy oceniam innych lub gdy mojej modlitwie nie towarzyszy wzrastanie w miłości bliźniego, nie staję się podobny do faryzeuszów? Potrzebuję Jezusa, aby również przede mną odsłaniał to, co mnie od Niego oddziela.
Świadomość mojego grzechu wyzwala mnie z iluzji, pozwala w zupełnie nowym świetle spojrzeć na siebie, Boga i innych ludzi. Pomaga zobaczyć siebie tak, jak widzi mnie Bóg – jako najwspanialsze z Jego stworzeń, ale też często zagubione. To właśnie świadomość bycia zabłąkaną owcą może sprawić, że zapragnę Boga przychodzącego we Mszy św.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozważa Michał Fugiel , absolwent filologii angielskiej i włoskiej, należy do Duszpasterstwa Akademickiego w Katowicach (not. jk)