W Nowej Zelandii doszło do reformy oświaty, która zagroziła nauce wiary w szkołach katolickich. Jak zaznacza jednak jeden z tamtejszych dyrektorów, udało się porozumieć z ministerstwem oświaty.
W Nowej Zelandii w szkołach od 2023 r pojawi się edukacja religijna. Curriculum opiera się o przegląd różnorodności religijnej i kulturowej oraz tematy moralne, jak tolerancja czy przemoc rówieśnicza. Nowy przedmiot zagroził jednak doczasowej katechizacji, jaką oferowały swym uczniom szkoły prowadzone przez organizacje wyznaniowe, w tym placówki katolickie. Udało się jednak dojść do porozumienia, także dlatego że dotychczasowe programy szkól katolickich obejmowały kwestie różnorodności i poszanowania odmienności.
Reforma została podjęta na prośbę przywódców religijnych. W 2019 r. w sąsiedniej Australii miały bowiem miejsce zamachy terrorystyczne w dwóch meczetach, w których zginęło 51 osób. W odpowiedzi na to wydarzenie przywódcy religijni Nowej Zelandii zaapelowali do rządu o wprowadzenie dostoswanej do wieku edukacji religijnej. Argumentowali, że w ten sposób uda się zmniejszyć wypaczenia religii, takie jak fundamentalizm.
Dyskusja nad edukacją religijną w Nowej Zelandii ma dłuższą historię. Wiele osób zżymało się na to, że w szkołach ich dzieci są uczone wiary. Edukacja religijna wyglądała różnie, w zależności od tego jaki Kościół, lub jaka wspólnota religijna ją prowadziła. Dawały się słyszeć narzekania, że dochodzi indoktrynacji. Proces ten ma także związek z sekularyzacją. W ostatnim spisie powszechnym okazało się, że największą grupą pod względem wyznaniowym wśród Nowozelandczyków są ludzie bez przynależności do jakiejkolwiek religii. Dotychczas większością byli chrześcijanie. W kraju żyją również społeczności: muzułmańska, buddyjska i hinduistyczna.
Krzysztof Dudek SJ