Bardzo żałuję tego strzału Piotr Zielińskiego i dobitki, bo to była nasza najlepsza okazja - powiedział po meczu Polska-Francja Czesław Michniewicz. Oto wypowiedź selekcjonera reprezentacji Polski oraz inne komentarze do ostatniego mundialowego występu Biało-Czerwonych.
"Zdawaliśmy sobie sprawę, że to będzie trudny mecz, ale chcieliśmy też zagrać inaczej niż dotychczas graliśmy w tym turnieju" - powiedział Czesław Michniewicz, selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski.
"Były dobre momenty, po których wyprowadzaliśmy groźne akcje i utrzymywaliśmy piłkę na połowie przeciwnika. Może nie było ich zbyt wiele, ale mieliśmy kilka świetnych momentów, które mogły zakończyć się bramką. Bardzo żałuję tego strzału Piotr Zielińskiego i dobitki, bo to była nasza najlepsza okazja. To wszystko toczyło się przy stanie 0:0" - skomentował Michniewicz przed kamerami TVP.
Pod koniec pierwszej połowy gola strzelił Olivier Giroud, natomiast po przerwie dwie bramki zdobył Kylian Mbappe.
"Później stało się najgorsze, co nas mogło spotkać, czyli bramka do szatni. To na pewno skomplikowało nam sprawę. Francja mogła się czuć pewnie i spokojnie rozgrywać piłkę" - skwitował szkoleniowiec.
"Daliśmy z siebie wszystko, walczyliśmy, stworzyliśmy kilka sytuacji stuprocentowych, szczególnie w pierwszej połowie, szkoda, że nic nie wpadło - żałował Robert Lewandowski. - Próbowaliśmy odpierać ataki Francuzów, nawet po bramce wychodziliśmy do przodu, próbowaliśmy grać, to było oczywiście za mało w tym meczu. Brakło paru elementów, szczególnie przy golach mogliśmy się lepiej zachować, ale najważniejsze, że próbowaliśmy, pod koniec strzeliliśmy bramkę, to też dodatkowy bodziec. Walczyliśmy do końca" - powiedział kapitan polskiej reprezentacji na antenie TVP Sport.
"Szczególnie szkoda pierwszego gola, gdzie był moment, że za bardzo się cofnęliśmy, chyba też byliśmy za bardzo statyczni blisko pola karnego i to rywale wykorzystali. Niepotrzebnie złamaliśmy linię spalonego, zamiast kryć do końca, zrobiły się za duże przestrzenie. Straciliśmy bramkę, ale to się zdarza, zdawaliśmy sobie sprawę, że nie jesteśmy faworytem, chociaż próbowaliśmy dalej. Może jakbyśmy strzelili gola, to też by było inaczej, ale w drugiej połowie też próbowaliśmy, walczyliśmy i nie starczyło sił, czasu i przede wszystkim umiejętności, żeby spróbować ugrać coś więcej" - podkreślił napastnik.
Podczas turnieju w Katarze polski kapitan zdobył pierwszą bramkę w mistrzostwach świata w swojej karierze, pomógł też reprezentacji awansować do fazy pucharowej po raz pierwszy od 36 lat. Nie jest jednak pewien, czy to dla niego wystarczająca motywacja, by ponownie wystąpić w mundialu za cztery lata.
"Jeszcze do tego daleka droga. Potrzebna jest radość z gry, to będzie ważny element nawet niedalekiej przyszłości. Oczywiście jest inaczej, gdy próbujemy atakować, ale gdy gramy bardziej defensywnie, to tej radości nie ma. Wpływa na to wiele czynników" - zakończył Lewandowski.
"Uważam, że drużyna zagrała dobry mecz z mistrzami świata" - powiedział na antenie TVP Sport Piotr Zieliński.
Bramki dla broniących tytułu "Trójkolorowych" zdobyli Kylian Mbappe (dwie) i Olivier Giroud, a rozmiary porażki zmniejszył w końcówce z rzutu karnego Robert Lewandowski.
W fazie grupowej biało-czerwoni zremisowali z Meksykiem 0:0, pokonali Arabię Saudyjską 2:0 i w takich samych rozmiarach przegrali z Argentyną.
"Myślę, że dzisiaj lepiej rozgrywaliśmy piłkę i nie traciliśmy jej tak od razu. Z Argentyną praktycznie każda piłka to była strata i nie potrafiliśmy wyjść z własnej połowy, ale dziś nam się to udawało. Argentyńczycy też zostawiali nam dużo miejsca, ale wtedy tego nie wykorzystywaliśmy, a dzisiaj to już lepiej wyglądało" - ocenił Zieliński.
Jego zdaniem reprezentacja Polski nie dała się stłamsić tak, jak w starciu z "Albicelestes".
"Luz, swoboda, więcej kreatywności, więcej ruchu z przodu. Dzięki temu stworzyliśmy sobie więcej sytuacji. Tak musimy grać. Uważam, że drużyna zagrała dobry mecz z mistrzami świata, przeciwko jednemu z najlepszych napastników na świecie, bo to, co robi Mbappe nie tylko teraz, ale już od kilku lat, pokazuje, że jest topowym zawodnikiem i ciężko go kryć" - zaznaczył 28-letni pomocnik Napoli.
W pierwszej połowie Zieliński miał znakomitą sytuację, aby dać biało-czerwonym prowadzenie, ale jego strzał z niewielkiej odległości obronił bramkarz Hugo Lloris.
"Szkoda tej sytuacji. Zobaczyłem tam trzech Francuzów w bramce i chciałem strzelić na siłę. Dobrze trafiłem (w piłkę - PAP), ale niestety trafiłem w środek bramki, w bramkarza. Szkoda. Byłoby ciekawie, to byłby dla nas korzystny rezultat i może byśmy go utrzymali" - ubolewał.
Nie chciał oceniać występu Polaków w całym mundialu.
"Dziś można było na pewno powalczyć o coś więcej, bo były na to sytuacje. Szkoda, że to się już kończy dla nas, ale Polska mogła się cieszyć po raz pierwszy od 36, że wyszliśmy z grupy w mundialu" - przypomniał.
Prezes PZPN Cezary Kulesza ocenił po porażce z Francją 1:3 w 1/8 finału, że biało-czerwoni "z podniesionymi głowami" zakończyli udział w mistrzostwach świata w Katarze. "Wyjście z grupy, pierwsze od 36 lat, to jednak sukces" - napisał na Twitterze.
"Dla naszej reprezentacji to koniec mundialu, ale kończymy go z podniesionymi głowami. Przeciwko Francji mieliśmy swoje okazje, mistrzowie świata byli po prostu silniejsi. Wyjście z grupy, pierwsze od 36 lat, to jednak sukces. Dziękuję za to trenerowi, piłkarzom i naszym kibicom" - przekazał Kulesza.
Obrońca piłkarskiej reprezentacji Polski Kamil Glik uznał, że drużyna osiągnęła w mistrzostwach świata w Katarze cel minimum - wyszła z grupy. W niedzielę w 1/8 finału biało-czerwoni przegrali z Francją 1:3. "Myślę, że dziś zagraliśmy najlepszy mecz na tym mundialu" - ocenił.
"Cel, jaki sobie zakładaliśmy, osiągnęliśmy, choć sami mamy świadomość, że ta gra nie wyglądała tak, jak każdy kibic by oczekiwał. Myślę, że dziś zagraliśmy najlepszy mecz na tym mundialu, szczególnie pierwsze 45 minut. W drugiej połowie, już przy 0:1, troszkę się otworzyliśmy, chcieliśmy za wszelką cenę wyrównać, ale grając przeciwko tak mocnej drużynie zawsze istnieje ryzyko, że stracimy drugą bramkę. Niestety, tak się stało. Ale staraliśmy się w tym ostatnim meczu sprawić trochę frajdy sobie i kibicom" - skomentował Glik na antenie TVP Sport.
34-letni obrońca nie ukrywał, że po wyjściu z grupy drużynie grało się łatwiej pod względem psychicznym.
"Na tych bardziej doświadczonych zawodnikach - na mnie, na Robercie (Lewandowskim - PAP), na kilku innych - to ciśnienie od kibiców, dziennikarzy ciążyło. Ale udało nam się osiągnąć cel minimum. Dziś było widać, że jest trochę więcej luzu w naszej grze. W pierwszej połowie stworzyliśmy trzy, cztery naprawdę świetne sytuacje. Ten mecz mógł potoczyć się w różną stronę" - uważa Glik.
PAP/jdud