Chyba nie byłbym dobrym apostołem. Prawdopodobnie nigdy bym nim nie został, bo zwyczajnie bałbym się tak radykalnej, a zarazem spontanicznej decyzji, jaką podjęli pierwsi apostołowie.
Wiem, że nie ma we mnie na tyle silnej wiary, żebym w jednej chwili zostawił wszystko, co jest dla mnie ważne, i poszedł za Jezusem. Przecież powinienem codziennie wybierać Zbawiciela w swoim życiu, a mimo to za każdym razem się potykam. To dlatego, że boję się nieznanego, boję się zaufać. Dlaczego, mając świadomość, że On chce dla mnie najlepiej, jak to tylko możliwe, ciągle nie chcę się Mu całkowicie zawierzyć? A jeśli On ma dla mnie inny plan niż ja sam?
To trudne, a jednak Piotr i Andrzej w jednej chwili pod wpływem słów Jezusa zostawili swoje sieci i poszli za Nim. Jakub i Jan bez pożegnania opuścili swojego ojca i podążyli za nieznanym im człowiekiem. Bez Jego pomocy chyba nie byłoby to możliwe. Miał tę ogromną siłę i moc, której ja na co dzień podświadomie próbuję się przeciwstawiać. Rockowy wokalista Bono śpiewa: „Weź to serce i spraw, by pękło”. Może z Twoją pomocą i moje zatwardziałe serce w końcu się dla Ciebie otworzy?
* student Politechniki Śląskiej, miłośnik komputerów i gitar
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Zieliński