Nie stawiaj alternatywy: albo serce, albo rozum. Staraj się raczej zanurzyć swój rozum w sercu.
Czasami słyszymy nakazaniu, że nie cho-dzi o to, co się czuje.Uczucia to sprawa drugorzędna. Miłości lub wiary nie można przecież traktować sentymentalnie.
Taka podejrzliwość w stosunku do ludzkiej uczuciowości ma pewne uzasadnienie. Jeśli ktoś chciałby w życiu kierować się tylko uczuciem, nie zbuduje nic trwałego. Serce nie może zastąpić ani rozumu, ani woli. A jednak… nikt chyba nie chce być człowiekiem bez serca.
Jezus miał ludzkie serce. Tym ludzkim sercem kochał, cierpiał, współczuł, radował się, smucił, gniewał, lękał, czuł się samotny, itd. Ewangelia pokazuje bogactwo uczuciowości Mistrza z Nazaretu. Jezus głosił prawdę, nauczał, stawiał wymagania, a przecież jednocześnie dotykał chorych, płakał nad umarłymi, spoglądał z miłością w oczy, umywał stopy. Budował więzy z ludźmi na poziomie serca. Słuchał, współczuł, rozumiał. Nie dawał wymagań na zimno, z góry. Troszczył się najpierw o to, by serca uczniów zapłonęły.
Człowieczeństwo Jezusa było pełne. I dlatego jest receptą, jak być człowiekiem pełnym. Patrząc na serce Jezusa odczytuję wezwanie: miej serce i patrz w serce, nie lekceważ uczuć swoich i drugiego, nie opieraj życia tylko na rozumie lub na sile woli. Pewne sprawy w życiu można pojąć tylko sercem. Nie stawiaj alter-natywy: alboserce, albo rozum. To błąd. Staraj się raczej zanurzyć swój rozum w sercu. Rozsądek, silna wola i wrażliwość serca mogą się wzajemnie dopełniać.
W ludzkim sercu Jezusa mieszka miłość Boga. Patrząc w to serce, dowiaduję się, kim jest Bóg. Zranione serce Jezusa ukazuje zranione serce Boga. Dostrzegam w nim cierpienie Boga, odrzucenie, samotność. Ale też miłość, która jest cierpliwa, łaskawa, pokorna, łagodna, delikatna. Miłość, która słucha, rozumie, przebacza, ocala, świętuje.
Mówi się, że Kościół narodził się z przebitego serca Jezusa. Jeśli tak, to nie da się budować Kościoła bez serca. Czasem można odnieść wrażenie, że niektórzy duchowni o tym zapominają. Nie wystarczy jedność dogmatów, liturgii, instytucji. Konieczna jest komunia serc, doświadczenie bycia jedno. Brzmi pięknie, trudniej realizować. Aleprzecież nie tak dawno widzieliśmy, że jest to możliwe.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz