Myśl wyrachowana: Zwątpienie w Stworzyciela skutkuje wiarą w stworzenie.
Nic tak nie zajmuje ludzi jak zwierzęta. Wnioskuję to choćby po gniewnych reakcjach na każdy tekst, w którym odnoszę się do losu czworonogów. Bo ja nie śpiewam w chórze, który wykonuje coraz bardziej dramatyczne pieśni o naszych „braciach mniejszych”. Mało tego, uparcie twierdzę, że bracia mniejsi to franciszkanie, a nie zwierzaki. Jeśli zaś idzie o „braci najmniejszych”, to zwracam uwagę, że tego określenia użył Jezus w opisie Sądu Ostatecznego wobec ludzi. Powiedział: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40). Najmniejszymi braćmi Jezusa są ci, którym brakuje ubrania, a nie sierści lub piór. Są nimi ci, co siedzą w więzieniu, a nie przy budzie. Są bezdomni przybysze, a nie bezpańskie psy. To w głodnych, spragnionych i chorych ludziach jest Chrystus, a nie w zwierzętach.
Podnoszę tę sprawę po raz kolejny, bo gorączka, w jaką wpadają „obrońcy zwierząt”, dowodzi coraz poważniejszego zaburzenia hierarchii ważności. Zaburzenie to prezentuje już nie tylko Joanna Senyszyn, przykuwająca się do budy na rynku. U niej to zrozumiałe. Dla ateisty, a do tego lewicowca, nawet pantofelek – ba, nawet pantofel! – jest równy człowiekowi, bo dzieli z nim tę samą przypadkowość i ten sam bezsens istnienia. Ale podobne myślenie dotyka już chrześcijan, a to oznacza utratę wiary w wyjątkowość człowieka. Kto dziś podpisze się pod Mickiewiczowym „Człowiek jest urzędnikiem wysokiego stanu. Cały świat służy jemu, a on tylko Panu”?
Kim jest dziś Pan? Jeśli cywilizacja Zachodu w ogóle uwzględnia Boga, to na pewno nie na pierwszym miejscu. A wtedy już nie wiadomo, kto komu służy. I ludzie zaczynają służyć zwierzętom, w obronie nowych panów gotowi rzucić się do gardeł bliźnim. Jasne, że o zwierzęta trzeba dbać i nie wolno się nad nimi znęcać. Ale za kogo właściwie uważamy człowieka, skoro psa „adoptujemy” jak dziecko? Za kogo uważamy zwierzęta, że zaczynamy mówić o jakichś ich „prawach”, jakby były wolne i odpowiedzialne?
Miesiąc temu redaktor w TVN 24 powiedział o procesie mężczyzn, którzy ciągnąc psa za autem, urwali mu głowę. – Dwaj tacy… – urwał. – Nie powiem, jak trzeba by ich nazwać – dokończył. Ta sama stacja nieco wcześniej pozwalała zachwalać aborcję polskiemu lekarzowi z niemieckiej kliniki. Życzliwe pytania, grzeczne uśmiechy. A tam była mowa o urywaniu głów dzieciom! O truciu maleństw, zgniataniu, rozrywaniu na strzępy! Nikomu z redaktorów nie uwięzły w gardle ostre słowa. „Panie doktorze” – oto określenie kogoś, kto morduje niewinnych ludzi.
Zwierzętom w naszych czasach nie dzieje się gorzej niż kiedykolwiek. A jednak to dziś właśnie demonstruje się na rzecz czworonogów. To dziś zoofilia staje się przestępstwem, ale nie ze względu na godność człowieka, lecz z uwagi na cierpienie zwierzęcia. Nikt nie ruszy ciężarnej suki, ale łono matki w krajach „cywilizowanych” to miejsce dla dzieci najbardziej niebezpieczne. Pacjenta można „uśpić” jak psa, a psa niebawem trzeba będzie reanimować. Ale tak musi być. Bo jeśli Stworzyciel nie jest na pierwszym miejscu, musi je zająć stworzenie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak