Do napisania tych kilku zdań skłonił mnie list p. Sławomira Kaszuby. Jestem siostrą zakonną, organistką. Zupełnie nie zgadzam się ze zdaniem, które umieszcza siostry organistki w kategorii muzyków tylko ciut lepszych od „innych amatorów”.
Pod wieloma tezami dotyczącymi prowadzenia śpiewu w kościele mogłabym się podpisać, ale jestem przeciwna wytwarzaniu i podtrzymywaniu opinii, że praca sióstr zakonnych to tylko „szczere chęci” niepoparte profesjonalnym przygotowaniem.
Znam osobiście wiele sióstr różnych zgromadzeń, które są w muzycznym fachu specjalistami bardzo wysokiej klasy. Prawda, że siostry zakonne, chodząc w habicie, mogą się wydawać do siebie podobne. Nie upoważnia to jednak do uproszczeń typu: organistka w habicie to amatorszczyzna.
Autor listu z przekąsem zaznaczył, że księża proboszczowie zatrudniają siostry organistki z oszczędności. Nie jest winą sióstr, że nie upominają się o większe pieniądze, po prostu swoją pracę uważają za służbę. Nie pomyślałabym, że z tego można wyciągnąć wniosek o ich braku profesjonalizmu.
W zakończeniu swego listu autor krzyczy: „Nasz Kościół traci tożsamość muzyczną! Muzyka w Kościele umiera! Biję na alarm!”. Jeśli ten alarm będzie się wyrażał uproszczeniami i stereotypami, pan Kaszuba muzyce w Kościele polskim na pewno nie pomoże, a jedynie może zrazić tych, którym zależy na własnym warsztacie muzycznym i którzy dbają o poziom naszej muzyki sakralnej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
s. Katarzyna