Właśnie skończyłem czytać artykuł „Odrzucony kamień” o rodzicach zamordowanej Marty, którzy przebaczyli zabójcy. Nie chciałem płakać, łzy same płynęły.
Wróciły tamte dni. To były dla mnie dziwne dni. Oto Bóg wezwał mnie na rekolekcje. Takich rekolekcji nie przeżyłem nigdy w życiu, i chyba już nie przeżyję. Bóg pokazał mi prawdę o sobie: Jam zwyciężył śmierć. Zobaczyłem śmierć pokonaną przez miłość i przebaczenie.
Czułem się taki bezradny, a jednocześnie wiedziałem, że On czuwa nad nami wszystkimi, że jest z nami nieustannie. Żal mi ludzi, którzy są daleko od Niego, ich życie jest takie trudne… Z tej śmierci wypłynęło tyle dobra. Dobra, którego nie da się przeliczyć na kasę, zważyć czy zmierzyć.
Ludzie jednoczyli się w modlitwie, obudziła się zwykła ludzka solidarność, której dzisiaj jest tak mało. Niektórzy zaczęli swój powrót do Boga. Artykuł z „Gościa Niedzielnego” utwierdził mnie w tym, że śmierć Marty nie była daremna.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wiesiek Jindraczek