O rudej zakonnicy wprawiającej w osłupienie intelektualistów mówi dr Dariusz Karłowicz w rozmowie z Jarosławem Dudałą.
Dariusz Karłowicz jest filozofem, prezesem Fundacji św. Mikołaja, dyrektorem marketingu w Towarzystwie Ubezpieczeniowym Allianz
Jarosław Dudała: Mówił Pan kiedyś, że nie doceniamy wagi, jaką ma dla dzisiejszego świata orędzie Bożego Miłosierdzia. Dlaczego?
Dariusz Karłowicz: – Przypuszczam, że kiedy za 100 lat ktoś będzie pisał historię Kościoła, to przełom XX i XXI w. opisze jako czas, którego centrum stanowiła pobożność miłosierdzia.
Czy to nie przesada?
– Nie, bo skala zjawiska, które zainicjowało orędzie, przekazane za pośrednictwem skromnej zakonnicy z Polski, wywołuje zdumienie. Jeśli jednak spojrzeć na historię przez pryzmat wiary, to nawet przy wszystkich ograniczeniach naszego poznania nietrudno pojąć, dlaczego po koszmarze XX w. przychodzi czas na praktykę i medytację miłosierdzia – dlaczego jest ona potrzebna jak powietrze. Pomoc w rozwoju tej pobożności w Kościele powszechnym to być może jedno z najważniejszych dzieł Jana Pawła II. Nawet wówczas, kiedy św. Faustyna wydawała się tylko rzekomą mistyczką, osobą, której prawowierność stawiano pod znakiem zapytania, Karol Wojtyła – wtedy biskup Krakowa – jej dzieło i misję traktował z najwyższą powagą. Podobno pytany o to, co będzie z jej świadectwem, mówił: „Ta sprawa jest u mnie zawsze na pierwszym miejscu”. Takie są reguły optyki duchowej: prawdziwi giganci widzą się nawzajem. Niestety, w świecie kultury w Polsce, podobnie jak w świecie akademickim, świadomość wagi przesłania św. Faustyny jest nikła. Nie słyszałem o żadnym projekcie badania jej mistyki, nie słyszałem o żadnym seminarium uniwersyteckim (mówię o uczelniach świeckich) ani o żadnym projekcie Ministerstwa Kultury, który wiązałby się z dziełem św. Faustyny.
Ministerstwa? A dlaczego rząd miałby się interesować mistyczką?
– Bo św. Faustyna jest nie tylko skarbem Kościoła powszechnego, ale – jako największa polska mistyczka i być może największa mistyczka Kościoła w XX w. – stanowi również skarb polskiej kultury duchowej. Świadomość tego faktu jest żenująco niska: mamy jeden film, trochę książek…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jarosław Dudała