Cieszymy się z tego, że Wojsko Polskie ma być liczniejsze. Ale już niekoniecznie chcemy to kredytować. Sojusznik jest tylko jeden: USA - wynika z sondażu United Surveys opublikowanego w czwartek w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Jak podaje "DGP", "ponad 60 proc. ankietowanych dobrze ocenia plany resortu obrony dotyczące zwiększenia liczby żołnierzy zawodowych i niezawodowych do 300 tys. Wśród zwolenników obozu rządzącego te zapowiedzi popiera aż czterech na pięciu respondentów. Ale także wśród głosujących na partie opozycyjne przeważają ci, którzy powiększanie armii popierają. Jednak w tym wypadku zwolenników tego pomysłu jest tylko nieznacznie więcej od liczby przeciwników. Zaskakiwać może to, że taki ruch mieszkańcy wsi i dużych miast popierają znacznie bardziej niż ci żyjący w małej i średniej wielkości (do 250 tys.) miastach".
"O ile większość z nas chce liczniejszej armii, o tyle w ocenie sposobu finansowania tej decyzji widać już znaczne różnice. Znów czterech na pięciu zwolenników PiS uważa, że +powinniśmy to zrobić, nawet jeżeli oznaczałoby konieczność cięć wydatków na inne cele lub zaciągnięcia nowych długów+. Z kolei prawie trzech na pięciu zwolenników opozycji jest temu przeciwna. Krytycyzm wobec tego pomysłu rośnie wraz z wyższym wykształceniem. Prawie 60 proc. mających ukończoną szkołę podstawową i gimnazjum zgadza się na zadłużanie i cięcie innych wydatków, podczas gdy w grupie mających wykształcenie wyższe jest to tylko 41 proc., a ponad połowa jest przeciw. Najbardziej przeciwni zaciąganiu długów na potrzeby obronności są mieszkańcy wsi. W tej kwestii +zdecydowanie na tak+ jest tylko 5 proc. z nich, podczas gdy w miastach powyżej 250 tys. taką postawę prezentuje ponad 30 proc. ankietowanych" - informuje.
Sondaż przeprowadzono 21, 22 i 23 października 2022 r. na ogólnopolskiej próbie 1000 pełnoletnich mieszkańców Polski metodą telefonicznych wywiadów kwestionariuszowych wspomaganych komputerowo (CATI).