„Życie codzienne katolika w PRL” - to tytuł najnowszej części cyklu „Przez Morze Czerwone. Kościół w Polsce pod rządami komunistów”. Jego kolejne odcinki przygotowywane we współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej dodawane są do „Gościa Niedzielnego”.
W nowym numerze mowa jest m.in. o włoszczowskim szkolnym strajk okupacyjnym w obronie krzyży, o organizowaniu rekolekcji i studiach na KUL oraz próbach wprowadzenia świeckiej obrzędowości (np. uroczystości nadania imienia zamiast chrztu).
Z jednego z artykułów można się dowiedzieć, że niemal połowę tajnych agentów SB, działających w środowisku kościelnym, stanowili świeccy. Instrukcja Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego z 1947 r. za środowisko bardzo ważne i łatwo dostępne do werbunku uznała... żebraków.
- Znamienne jest wyznanie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który w latach 80. stwierdził, że Kościół stanowił dla władz rodzaj garbu, którego nie można było usunąć operacyjnie. Tolerowano więc z konieczności ludzi wierzących, piętrząc jednak przed nimi różnorakie problemy.
Traktowanie jak obywateli drugiej kategorii, usuwanie religii i krzyży ze szkół, przeszkadzanie w praktykach religijnych, utrudnienia we wstępowaniu do seminarium, ośmieszanie wiary i Kościoła – to tylko niektóre problemy, z jakimi na co dzień borykali się katolicy w państwie komunistycznym.
Wszechwładny aparat partyjno-państwowy nie zdołał jednak przez kilkadziesiąt lat przeprowadzić gruntownej laicyzacji (ateizacji) społeczeństwa, a represje i szykany wobec katolików, w myśl tezy, że w czasach prześladowań „wierni stają się jeszcze wierniejsi, a słabsi odpadają”, często prowadziły do wzmocnienia wiary – napisał we wstępie - Adam Dziurok z IPN.