50 milionów lat temu kwitło tu życie. Dziś krajobraz jest księżycowy, ale spod ziemi wydobywa się „bałtyckie złoto”. Z kaliningradzkiego Kombinatu Bursztynu w Jantarnym pochodzi 90 procent światowego jantaru.
Tu kobiety nie mogą nosić bursztynowych korali i kolczyków. – Gdybym włożyła bursztynowe korale, ochrona musiałaby mi je zarekwirować przy wejściu – tłumaczy pani Zoja, od 35 lat pracująca w tutejszym muzeum bursztynu. Dziś przyszła w srebrnej biżuterii. Na co dzień musi wyglądać elegancko, bo pokazuje turystom gromadzone od lat zbiory ekskluzywnych wyrobów z bursztynu. A można tu zobaczyć unikatowe dzieła mistrzów. W jednym z eksponowanych naszyjników ten „słoneczny kamień”, przez specjalne oszlifowanie, przypomina diamentową grań. Najmniejszy koralik ma 68 szlifowanych ścianek. Z okna muzeum na czwartym piętrze widać migocący w słońcu Bałtyk. Można sobie wyobrazić, że potężne fale niosą ze sobą kawałki bursztynu. Pewnie tak, ale ten, który wyrzuca morze, stanowi tylko 1 proc. zasobów do wykorzystania. Resztę trzeba wydobyć z ziemi. W fabryce wyrobów bursztynowych w Jantarnym pracują same kobiety. – Według tradycji, bursztyn wydobywają mężczyźni, a kobiety robią z niego cuda – opowiada Tatiana Juriewna Martyniuk, menedżer kombinatu. To z nią, po uzyskaniu odpowiednich przepustek, jedziemy przez chaszcze, aż na skraj niespodziewanie otwierającego się przed nami wielkiego kanionu. Przez chwilę wydaje się, że znaleźliśmy się gdzieś na księżycu. W dole widać olbrzymie biało-popielate uskoki i zapadliska. Na ich tle pracujące tam koparki i dźwigi przypominają pudełka zapałek.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych